Justyna ma dzisiaj 27. urodziny. To najładniejszy wiek. Taki najbardziej idealny. Kiedyś doszłyśmy do wniosku, że parzyste liczby w ogóle są brzydkie. Ale nieparzyste też nie wszystkie są ładne. 22 to przeokropna liczba, dobrze że niedługo się z niej uwolnię. 23 będzie bardziej znośna. 21 było ładne. A teraz długo muszę czekać, bo następna ładna to właśnie 27. 25 jest w sumie całkiem w miarę. Ale generalnie to: 21, 27, 29 i 33. Potem ewentualnie 45. Wyżej jakoś nie rozważam, może dlatego, że to zbyt odległe.
Jutro idę do lekarza. Strasznie się stresuję. Boję się sama nie wiem czego. Zastanawiałam się czy nie poprosić dziewczyn żeby poszły ze mną. Ale chyba jednak mimo wszystko wolę być sama.