Zanim się wczoraj zebrałyśmy to była 2. Nie miałam ochoty długo siedzieć. O 4 wróciłam do domu.
Jakiś typ złamał mi paznokieć, wpadł na mnie pijany i jakoś tak niefortunnie uderzył, że po paznokciu. Jakoś na trzeźwo ciężko wpasować się w tłum pijanych ludzi, jak jestem pijana razem z nimi to jakoś zawsze wychodzę bez urazów. Oczywiście jako, że miałam już długie pazury, to złamał mi się bardzo głęboko i boleśnie. Teraz nie dość, że muszę skrócić wszystkie, to jeszcze przez jakiś czas nie będę mogła mieć długich, bo będę musiała czekać aż to pęknięcie w połowie paznokcia odrośnie. Nie lubię mieć krótkich paznokci.
Zaraz wychodzę spotkać się z Patrycją. Jakoś nie mam siły, ale jak już się umówiłyśmy, to wypada się pojawić. No i długo jej nie widziałam i trochę się stęskniłam. Więc pójdę mimo niechęci do wychodzenia z domu.
Ekipa ze wczoraj namawia mnie żebym przyszła na wernisaż, a potem do nich na wino i w nocy znowu na miasto. Dzisiaj raczej nie dam się namówić. Nie mam ochoty ani na ludzi, ani na picie. Może pójdziemy z Patrycją na wernisaż, ale chyba nie skusimy się na nic więcej.