Miałam dzisiaj do napisania 3 kolokwia. Jak ostatnio każdego dnia siedziałam do późna i się uczyłam. No i w końcu musiało się to stać. Zaspałam. W ogóle nie słyszałam budzika. Obudził mnie straszny skurcz i gdyby nie to, przespałabym pewnie też kolejne. Na szczęście zdążyłam dojechać na kolejne dwa. No ale jedno mam w plecy. Poza tym te dwa też napisałam tak słabo, że czekają mnie drugie terminy.
Matuesz dzisiaj mnie pyta czemu jestem jakaś taka bez życia. A ja już nie mam siły. Nie jestem w stanie tego wszystkiego ogarnąć. Nawet nie mam czasu żeby tutaj wejść i sobie ponarzekać. Na nic nie mam czasu. I ciągle z czymś się nie wyrabiam. Niech już będzie normalnie...