Byłam dzisiaj na Jarmarku Bożonarodzeniowym. W sumie wygląda tak jak w tamtym roku. Tylko, że było jeszcze jasno i większość dekoracji nie była zaświecona. Ale i tak się przeszłam i porobiłam trochę zdjęć. Bardzo podobały mi się te oświetlone bombki. Chciałam zrobić zdjęcie jak były niebieskie, ale akurat wtedy zatrzęsły mi się ręce i się rozmazało, a przy następnym zdjęciu kolor był już inny. Było mi tak zimno w ręce, że nie czekałam na kolejną zmianę na niebieski i poszłam dalej. Znalazłam świątecznego krasnala, którego w tamtym roku nigdzie nie mogłam znaleźć.
Ogólnie to kicz, kolędy i jeszcze więcej kiczu. Zawsze lubiłam święta i tą całą atmosferę przed świętami. Teraz jakoś mnie to nie rusza. No fajnie że jest, ale jakoś nie umiem się tym cieszyć. Ale do świąt jeszcze trochę, może mnie weźmie.
Potem byłam na zakupach w Magnolii. Straszne rozczarowanie, bo jest rozbudowa i nie widać oświetlonych klonów, które w zasadzie na czas budowy nie są zaświecane. A tak bardzo je lubię. No szkoda. Zakupy bez listy, czyli coś od czego się odzwyczaiłam. Zapomniałam połowy rzeczy i błądziłam między półkami bez celu. Widziałam za to przepiękną sukienkę. Taką czarną, prostą, ale przy tym bardzo ładną. Ale nawet nie mierzyłam. Sama nie umiem ocenić czy dobrze w czymś wyglądam. Wolałabym żeby ktoś mi pomógł. Może jeszcze po nią pojadę. Zastanowię się.