Już wczoraj wróciłam ze szpitala, ale nie miałam siły nic dodać. Z jednej strony mam bardzo spuchniętą szczękę i boli mnie gardło od rurki do intubacji. Szwy mnie kłują w język trochę. Poza tym nie boli aż tak bardzo.
Inaczej wyobrażałam sobie to znieczulenie. Bardziej jak na filmach. Że albo obraz się coraz bardziej rozmywa, albo coraz bardziej zaciemnia. Albo że zrobię się taka bardzo senna i zasnę. A jak przyłożyła mi to do oddychania, to kilka oddechów zrobiłam normalnie i już myślałam, że wcale nie działa, bo nic się nie dzieje. A potem obudziłam się jak mnie wywozili z sali. Zupełnie inaczej niż myślałam. Nawet nie wiem czy oczy zamknęłam czy zasnęłam z otwartymi. Po znieczuleniu też obawiałam się skutków ubocznych, że będzie mi niedobrze albo będę bardzo senna i co chwilę będę przysypiać. A obudziłam się i zupełnie nie chciało mi się spać. Czułam się w sumie całkiem normalnie. Potem tylko jak wstałam to kręciło mi się w głowie. W domu trochę gorzej się czułam, oczy mi się same zamykały i co chwilę zasypiałam. Trochę tak jakby opóźniona reakcja na wybudzenie.