Synonim szczęścia .

Z miłości mogę się uśmiechnąć , mogę pokazać że istnieje najmocniej jak mogę .

Zyskuje na wartości bo przecież tak lubię nie mieć nic na uwadzę prócz rozumowania ludzkości.

Chciałabym pożyć w zgodzie z faktycznością ,  która tworzy  mnie rzeczywistą.

Nie chcę by to było iluzją.. czymś nierealnym , ale jeśli wszystko sprowadzisz do miłości,

chyba będzie zwykłą nieścisłością, chociażby z mojej perspektywy.

Brakuje jasno postawionych pytań , trudno pojąć zawartość serc, skoro nie widzimy konstrukcji czucia .

To trochę jak moja wiara w lekkość obłoków...W ich niewiarygodną konsystencję

tylko po to bym kiedyś nie bała się wznieść z      gorącą mleczną  kawą ku mojej nadziei , ku mojemu człowiekowi . 

Nie wiem czym żywi się organizm , co żywi ludzkość .

Myślę że jesteście wygłodniałym tłumem , który kocha paradoks , bo tak dużo pozostawia w domyśle .

Napawacie  się wartościami , żywicie się czymś więcej niż ja  - sprzecznością , inaczej umarlibyście  z głodu..

A ja ?  Mam serce zimnej suki ,  i myśli człowieka chorego na nerwice. 

Chciałabym być niepotrzebna, poraz pierwszy bardzo tego chcę pomyślę o uczuciowej emigracji,

o pozbawieniu się zasięgu i jakichkolwiek wzruszeń wobec ludzi.