Dociera do mnie, że już za parę dni nie będzie nas na śląsku. Jutro lece do Anglii do niedzieli, poniedziałek -dzien wstępny na studiach i niby jakieś za poznawcze piwo z moim kierunkiem zootechniki, powrót do Katowic wieczorem i z rana we wtorek bierzemy Srokę na studia do Ozorowic.. nie wiem jak Matiz dokula się do Wrocławia..jedziemy w 2 auta: przyczepa z dużym autem i Matiz, więc najwyżej zostawimy Matiza po drodze jakby nie ogarnął. niby środa rozpoczęcie roku.. i koniec moich super długich wakacji
nie wiem czy mi przykro, czy się cieszę że wyjeżdżam, bo były różne etapy. od dzikiej radości, przez dziką rozpacz że nie będzie tam najważniejszych ludzi i aktualnie kończąc na obojętności..
mam taki straszny humor on tygodnia, dzieki