Dawno mnie tu nie było, wiem.
Piszę tutaj w sumie tylko po to, żeby się odwdzięczyć.
A może też po to, by wylać gdzieś swoje myśli.
Czy w tak pokręconej sytuacji można być szczęśliwym? Nie wiem, ale ja jestem. Nie myślę, co będzie, jak będzie, czego nie mam, a czego pragnę. Ciszę się tym, co mam. A myślę, że mam sporo, może nawet więcej niż mi się wydaje? Nieważne. Bo ważne jest to, co się posiada, a nie to, co chciałoby się posiadać. :)
Jestem SZCZĘŚLIWA! Prawdziwie szczęśliwa. Pierwszy raz od bardzo dawna.
Niech to nigdy już się nie kończy, tego pragnę i do tego będę dążyła!
Do pełni szczęścia brakuje tylko karmelu i... hmmm... szturchania mnie bym nie spała?! A może irytacji w głosie, bo przecież jak można być tak długo w łazience!? A może... rozwiązania krzyżówek... lub niesłodzonej kawy i przeterminowanego jogurtu?
Bo najlepsze chwile, to te pozornie zwyczajne, które dają więcej szczęścia niż cokolwiek innego.