SZACUNEK.
Wiadomo, co to jest, choć tak naprawdę trudno go opisać słowami. No ale generalnie owo zagadnienie nie jest nikomu obce, prawda? A przynajmniej jego znaczenie. Z zastosowaniem różnie bywa....
Powinno się szanować zarówno drugiego człowieka, jak i siebie. I wbrew pozorom czasem łatwiej jest szanować drugą osobę, niż samego siebie - a przynajmniej jak się jest taką osobą, jak ja.
Z szacunkiem do ludzi nie mam problemu, ale samą siebie trudno mi szanować. I myślę, że nie jestem jedyna.
Często od przyjaciółek słyszymy, że nie szanujemy siebie i tego nie widzimy, nie, dziewczyny? Ale jaka jest prawda? My to widzimy i to jak cholera, ale boimy się samotności lub że kogoś stracimy, jak się postawimy. No albo uważamy, że nam się należy, ale to już skrajny przypadek.
Intuicja nam mówi, że tak nie powinno być, że czujemy się nieszanowane, ale jednak tkwimy w czymś, bo kochamy, bo boimy się konsekwencji, bo uważamy, że szacunek nam się nie należy.
Ale szanować siebie trzeba, choć to bywa trudne.
Czasem trzeba podjąć trudne decyzje i się postawić, bo inaczej można stracić samych siebie, a to bywa nieodwracalny proces. I nieważne, jak trudna to jest decyzja - bądź co bądź, to jedyna słuszna.
I im bardziej o tym wszystkim myślę, tym bardziej - z bólem serca - jestem przekonana, że w pewnym momencie stracę siły i postawię sprawę jasno, zawalczę o siebie. Być może to będzie błąd, ale nawet ja mogę stracić cierpliwość. Poczekam jeszcze trochę, a potem zacznę działać.
Ych, bo póki co... czuję się nieszanowana kompletnie. Siedzę w zawieszeniu i nie wiem, na czym stoję. Czy mam czekać czy układać sobie życie inaczej? Czy w ogóle doczekam się jakiejkolwiek decyzji? Ile jeszcze na to będę musiała czekać? Ile jeszcze musi minąć czasu, by była pewna czy mnie kocha czy nie, czy chce mnie czy nie?
Ale skoro nie szanujesz siebie, to nie oczekuj, że inni będą Cię szanować....