Niezmiernie generalizujac... Nie mogę z tymi kobietami.. Nie mogę. Mężczyżni we większości są prości, logiczni w budowie - dzięku temu można znaleść zasadniczy spokój.
Kobiety przetwarzają wszystko sprawniej lub mniej sprawniej, zawsze w ich głowach coś się dzieję i to coś spokoju zaznać nie pozwala. Mężczyzn się nie boje a kobiet tak. Nieprzewidywalność z jednej strony jest zaletą ale jak przyjdzie co do czego to ja nie ogarniam ich funkcjonowania. Moja własna reaktywność emocjonalna daleka jakoś od tej nieprzewidywalności nie jest...ale tak to już bywa, że własne wady krytykujemy u innych...uwierają. Z panami w sumie też nie mogę... Za dużo spokoju. Czasem potrzeba troche głębszego spojrzenia...innym razem przydałoby się walnąć w pałę, przestać tyle kombinować. No, jak zwykle. Przyszły tydzień będzie istną zgrozą. Już się zwijam w kłębek, już zjadam własne palce. Obraz w dupie. Nawet nie kupiło się płótna. Co z tym zrobić... W domu czekają dwie książki do obaczenia. Nie wiem skąd mam zboczenie czytania podręczników...ksiązki z fabułą tzn. proza, takie klimaty..nigdy mnie specjalnie nie nęciły. Przez to ktoś może pomyśleć, że ja w ogóle nic nie czytuję... zawsze wybieram te podręczniki czy tam słowniki, biografię, książki tematyczne lub poezję. Tematyka jest dosyć ograniczona i z reguły stała.
W ostatnich dniach...nie wiem czy robię postepy, czy ja się cofam. Jedno co pewne, że się plątam. Do tego mam talent niezwykły... wcześniejsze decyzje, systemy wartości
momentami przedstawiają się jako bardzo złe... ja chyba się nie myliłem? a może... i co teraz? po prostu dziadowski obłęd. Czy ten moment powątpiewania jest oznaką zmądrzenia.. a co jeśli to kolejne bardzo złe pudło...nie wiem. póki co żyję. Staram się. Pragnę takiego dnia, zbawiennego dnia.. Dnia wolności od sumieni. http://www.youtube.com/watch?v=QUSwO1_yQCs