Hej!
W końcu trochę spokojniejszy weekend. Siedzę sama, bo Seba w pracy. Ostatnio nic mi się nie udawało jeśli chodzi o pieczenie. Jakaś klątwa nade mną wisiała. xD Próbowałam zrobić bułki, wyszły twarde i niesłone, babeczki - zakalec... Przedwczoraj upiekłam ciastka (te na zdjęciu) i wyszły za mało słodkie, ale w sumie da się zjeść. :D Jakiś czas temu robiłam wegański majonez z wody po ciecierzycy, od razu podkreślę, że nigdy nie lubiłam zwykłego. Ten wegański był nawet spoko, w sumie dla mnie aż za bardzo przypominał ten normalny. :P A, właśnie! Ostatnio byliśmy na weekend u moich rodziców i mama robiła porządki. Znalazła stare przepisy, z których razem gotowałyśmy i podarowała mi je. :) Na zdjęciach widać obiad składający się z ryżu, brokuła i smażonych boczniaków z cebulką i dzisiejsze zakupy z Lidla. Na przedostatnim zdjęciu zaś młode ziemniaczki, boczniaki w panierce i surówka z kapusty pekińskiej. Do pracy ostatnio robiłam sobie sałatkę z fetą albo brałam gotową sałatkę z kaszy bulgur z hummusem z Lidla. Do tego banany, nektarynki albo truskawki.
Został miesiąc i 11 dni do naszego ślubu! Jak ten czas szybko leci. :)
Macie jakieś dobre sposoby na oczyszczenie twarzy? Wiem, że zostało niedużo czasu, ale może jeszcze da się coś zrobić. :P Na razie kupiłam sobie taką emulsję z białą glinką (ostatnie foto).
W biedronce zaś są fajne kosmetyki z firmy Barwa, kupiłam sobie żel do mycia twarzy, który ładnie pachnie, ale nie agresywnie. No i jest wegański i cruelty free. ;)