Na jednym ze zdjęć widać smalec z fasoli. Kiedy usłyszałam kiedyś o tym przepisie jakoś nie byłam przekonana. A to przez tę nazwę - "smalec". Jak byłam jeszcze jakoś w podstawówce to pamiętam jak czasem przy okazji jakichś świąt rozdawano pajdy chleba ze smalcem. Ja stałam z boku i zastanawiałam się jak oni mogą to jeść. Nienawidziłam smalcu. Nie mogłam zrozumieć jak ludzie mogą jeść chleb z tłuszczem. I jeszcze te skwarki...fuj. Naprawdę. Kochałam mięso i jadłam go bardzo dużo, ale smalcu jakoś nie mogłam polubić. Dlatego może nie byłam przekonana również do smalcu z fasoli. Jednak ostatnio pomyślałam, że przecież uwielbiam fasolę, więc powinno mi to smakować. No i powiem wam, że ten fasolowy smalec jest pyszny! Zrobiłam go z przepisu Jadłonomii. Naprawdę polecam. Na kolejnym zdjęciu widzicie smażące się warzywka, na ich podstawie powstał niesamowity wege sos. Był przepyszny, do niego zrobiłam kluski śląskie. A na drugi dzień do pozostałego sosu ugotowałam makaron i podsmażyłam pieczarki, które i tak zalegały w lodówce. Pyszna kolacja była gotowa. ;)
Dzisiaj byliśmy z Sebastianem u księdza ustalić termin ślubu. A jutro jadę z jego rodzicami do ośrodka podpisać umowę i obgadać szczegóły. Dzisiaj niestety Sebastian trochę pokłócił się z moją mamą, ale mam nadzieję, że koniec końców wszyscy jakoś się dogadamy. Nie mogę uwierzyć, że w sierpniu biorę ślub. Trochę mnie to przeraża, ale z drugiej strony się cieszę. Przeraża mnie, że wszyscy będą na mnie patrzeć xD. To będzie jeden z najważniejszych dni w moim życiu. :)