w zasadzie to miałam duzo do napisania tu ale nie miałam czasu.
później nie miałam co napisać choć czas miałam od cholery.
teraz znów mam co pisać ale czas mnie ogranicza.
ale to tak jak w tytule jest. raz jestem na górze a raz na dole. raz mi sie układa a raz nie.
Wakacja same w sobie są fajne ale czuję że nie korzystam z nich jak należy i że za szybko płyną.
mam wiele rzeczy jeszcze niezałatwionych i nieskończonych a dead line zbliża się Gigantycznymi krokami. to przykre.
było kilka wyjazdów. jedne udane drugie nie. ale w zasadzie nie mogę narzekać. miałam czas na odpoczynek.
a teraz włączam tryb 'zapieprzania' bo zaraz się obejrzę i stwierdzę że jestem daleko w tyle ze wszystkim.
ale jak tu cos robić jak nie ma się veny chęci ochoty czy nawet pozytywnych myśli.
i choć Wakacje są fajne z wielu względów w zasadzie nie chcialabym zeby sie już skonczyly głównie z jednego powodu. oddania zaległości, któych jeszcze nie tknęłam.
w domu zjazd bo brat kończy żywot kawalerski. zmeczyłam sie juz tymi przygotowaniami. wszystkim właczaja sie agresory.
w sercu niby dobrze ale wciąż milion znaków zapytania.
a w głowie? póki co nie chce wiedzieć co tam się dzieje. oj wiem wiem, takie to troche... łatwe.
c.d.n.