mru mru!
mej kocinie
brzuchol się nie zagoił jeszcze,
ma na nim szwy,
paskudną niebieską nicią szyte
i ten kawał
wygolonego zajebistego futra . . .
nosz kurwa!
patrzam dziś rano
gdy tak coranne pieszcoty być muszą
po mym powrocie z pracy,
a Sabotaż dziurę ma w bebzonie.
zatrzęsło mnie,
nawet przeszła mi ochota na piwo z plecaka.
agonia!
co ja mam kurwa robić!
mój futrzak wypierdala wnętrzności!
patrzam w apteczkę,
jeee!
jałowa gaza, plastry,
ale do chuja, brak bandaża.
-Kicia trzymaj się.
ja prawie gówno w gaciach mam,
a kicia rozbawiona zamieszaniem
popierdala po swojemu
i ani na chwilę myśli by zwolnić.
dopadam jej w końcu
i siłuję się by jej plaster przykleić.
na nim odbija się jasna krew.
dalej w strachu.
patrzam w szkiełko na biurku,
a tam ledwie kilkanaście groszy,
bo w mej głowie urodziła się myśl
by po bandaż do apteki gnać.
stój!
taka jebitna żarówka,
jak w animkach,
przecie dziś w pracy
z kratki wydobyłem
złote
dwa.
HA!
no to sru do apteki.
widzę że do środka ładuje się jaka stara zgarbiona prukwa
to ja za nią.
rozglądam się, zaciemnione wszystko,
widzę że babol
otwiera se drzwiczki i wpierdala się za kasy
i znika w regałach.
pytam
-przepraszam, nieczynne?
czarownica się wychyla
-Nie! Od ósmej!
patrzam w telefon,
za dziesięć.
jestem tak zdruzgotany że nie mam ochoty
na awanturę
bo drzwi były odtwarte,
a mi kotkowi flaczory zara wypadną.
grzecznie poszedłem spalić szluga do domu,
po czym wyrwałem znowu.
z dokonanym zakupem za 56 groszy
wołam : cicia, cicia, lula,lula
i już w progu zjawia się Sabotaż.
żyje.
nic jej z brzucha nie wisi.
stołem operacyjnym była szafka przedpokojowa.
taśmą papierową dokleiłem gazę do bandaża
by za długo nie ustawiać,
a móc tylko owijać.
dobrze że nie przyszło mi do głowy włączyć wtedy
Indiany Jonesa, albo Mission:Impossible.
biere kota.
siedź.
a ta mi sru
i bandaż rozwija się po podłodze.
okej, wiem że i ty się stresujesz,
ale przecie jest z tobą doktur Radek.
kolejna próba.
ta znowu bandaż sru.
wielce rozbawiona.
przy trzeciej próbie ucieka.
dalej w miarę spokojnie
próbuję.
kicia ma gdzieś moją determinację
i jest widocznie nią tera poirytywona.
wraz delikatnie kąsa.
kryczę by się uspokoiła.
już widzę że nie jest okej
bo położyła uszy i powiększyła źrenicę.
ta próba już bolała
mnie.
w ruch poszły szpony.
pocharatała mi dłonie i spierdoliła.
no to się wkurwiłem.
już teraz nie chciałem jej opatrzyć,
a skrępować.
zdychaj szmaciuro!
tera będe miał psa!
dopiero teraz po prawie dwóch godzinach
przyszła sie głaskać.
siedziała obrażona w kiblu.
porcja historii z pracy.
o tej wydaje mi się że już wspominałem.
taka z żulerem
który jest idiotą,
ni liczyć, ni czytać,
do tego wydaje się być życiem upośledzony.
za każdym razem mu to robię,
nie jestem taki,
nie bawi mnie kalectwo,
ale ten mnie wkurwia.
-Ceść koleska!
ma żonę,
równie dobrze nastawioną
na alkohol.
inny tekst :
-Becułke.
-Co beczułkę?
-No daj mi.
-Poproszę się mówi.
-No. Daj mi.
czasem przychodzi z listą zakupów,
a tam.
Mocne 25, woda, Etopiryna, beczka i najtańsze piwo.
w jego wykonaniu -najtańsze- jest bez Ń
-najtansze-
sumujmy.
-Ceść Kolseska! Becułke, tabletki daj mi i które to piwo najtansze jes?
spoko,
nie o to mi chodzi.
może być 23, pierwsza, trzecia w nocy,
ale i tak zawsze zapyta
-Co nocka?
i właśnie to zawsze mu robię.
księżyc świeci dupą,
ciemność wszędzie
-Nie. Dniówkę mam.
-Aaaa, dniówke . . .
-
dwa.
do kasy pierwszej za którą stał Sylwester vel Lublin
podchodzi koleś
i podaje do skasowania kawę sypaną Premium
i prosi o dwa plastikowe kubki.
wydawał się średnio rozgarnięty,
o ile dobrze kojarzę,
to znam go z podstawówki,
już nie pamiętam ksywy,
Pinda, Cipa, Dziwka
czy coś w tym stylu.
wraca do auta.
przez sklepową szybę słyszę jak kierowca drze się na niego
pokazując przy tym kształt
-Debilu! Kawę miałeś kupić! Kawę w kubku z automatu.
słodkie
-
tera mój hit.
Lublin poszedł zatankować gaz.
na sklep wchodzi taki szczurek,
z metra cięty,
wojskowe zęby, co drugi wystąp,
ta wielka kurtka miała pewnie tuszować
jego niedobór wagi.
podchodzi do mej kasy by skasować się za LPG.
Sylwester vel Lublin zdąrzył już za kasę wrócić.
na sklep wchodzi inny klient,
kątem oka widzę że to Rogaś,
dawien dawny chłopak mej ciotki,
szczurek już stoi kilkadziesiąt sekund
i czeka na autoryzację transakcji z karty.
mówię do Rogasia -Cześć.
szczurek jakby się ocknął i wyszedł z dupy,
odpowiada
-Cześć . . . pan mówił do mnie?
podbródkiem sięgnąłem piersi
i zacząłem głęboko dyszeć
by ukryć rechot.
nosz kurwa.
wlazł do sklepu pan na blachach ZPY,
nie burknął nic na powitanie,
a po dłuższych chwilach przy kasie
jego wątły mózg uznał
że może chcę się z nim przywitać w trakcie kasowania?
HA!
-
uwielbiam te gęby
którym aż z gęby woła czekanie
bym im powiedział
- Dzień dobry.
ni chuj,
to z mej strony jest niemożliwe.
może to znak że jestem słabo wychowany,
w co wątpie,
ale wydaje mi sie że gość
winien pierwszy burknąć na powitanie.
przychodzisz w me włości
więc jesteś na mej łasce.
Tylko w Tesco od progu nie wołam na przywitanie.
podpisywałem umowę w której wyszególnione było
witanie się i obsługa na stojąco,
ale odwiedza mnie taka rzesza kurew
że mi się dupy nie chce podnosić
i obciągać mi mogą
kiedy rozkoszuję srakę
rozmazaniem na stołku.
kiedyś ktoś młody i bardzo mądry
powiedział mi bym nie oczekiwał siebie
od innych.
HA!
całe życie jestem zbieraczem,
niegdyś zbierałem naklejki,
karty,
teraz zbieram figurki z ołowiu i kapsle tymbarkowe.
niegdyś się wymieniało powtórkami,
lub dawało 20 hologramów za Majkela Jordana.
dwa dni temu doszło do precedensu.
poszedłem do piwnicy,
zastałem tam swojego kolegę-sąsiada.
zapuściłem się w te omnenty
by odnaleźć paprykę, grzyby i zakiszone ogóry.
mój kompan zasłyszał jak kurwuję
że nie mam małego słoja kiszaków,
więc zawołał mnie i wręczył
słój mniejszy.
w geście podzięki wręczyłem mu ogóry z czili.
czy ktoś z was kiedyś wymieniał się
w piwnicy na przetwory?
jasne,
pewnie dochodziło do tego
że ciocia, siostra, babcia przywiozła jaki specyfik,
ale pewnie nigdy nie było to na zasadzie
-łał, dasz mi? dam ci taką, takiej nie masz.
ALE KWAS!
Kasień Cienki,
jak żeś Ty kaczkę tu widzieć mogła,
skoro każda poddana zagadce osoba widzi
prawdę.
no tak
może być to tylko potwierdzenie
Twej wyjątkowości,
albo to że
Ty chu*a nie widzisz :D
Inni zdjęcia: ;) patki91gd100. patki91gdJa patki91gdJa patki91gd;) patki91gdJa nacka89cwa:) dorcia2700... maxima24... maxima24... maxima24