photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
drwal hajhaczi
Dodane 24 LUTEGO 2011
183
Dodano: 24 LUTEGO 2011

drwal hajhaczi

mimo ogromnych fizycznych oporów

udało mi się wtedy przedrzeć

przez dobę.

przy drugim piwie

gdym słał mejla już czułem że

mózg mam w łóżku,

po czterech byłem warzywem.

może nie warzywem.

zombie.

jako że reprodukcja nie wchodziła w grę

to  inny prosty odruch,

żarłem.

do snu.

ejże,

nie jest tragicznie.

dostałem ostatnio prezent na

imieniny

których jeszcze nie było,

a kiedy nie wiem kiedy są.

dostałem

wagę.

nie warzę już 100 kilo,

jeno 96 :D

 

poznanie,

rozpoznanie.

szedłem do pracy,

przeszedłem sklep-piekarnie

i na wysokości

przystanku ktoś rzuca mi

-cześć.

mijamy się ramieniem,

kiedy wreszcie dochodzi mi

co to za gęba,

odwracam się i odpowiadam.

było to dziwne bo przecie gapiłem mu się w gębę,

do połowy przysłoniętą kołnierzem

i do połowy zakrytą czapką,

tak ze ślepił się na mnie

i pewnie czekał aż burknę pierwszy.

jednak nie poznałem go.

10 minut dalej w drodze,

przy strażakach miejskich

koleżka inny z kolei nie poznał mnie.

to taka znajomość ze stacji.

doskonale rozumiem to że nie przyodziany w

zieloną koszulkę

i nie stojącego za kasą,

czyli widok mego tłowia na nogach

może dezorientować.

przywykłem też do tego że

ludzie którzy w sklepie od progu rzucają

witanie,

cieszą gęby,

żartują ze mną,

już poza obrębem stacji udają że nie znają mnie wcale

albo zmieniają stronę ulicy.

luz,

tego typu kurestwo

też już mam wyuczone.

tera najdziwniejsza część.

wyszedłem z Marianem na szluga

kiedy on o 22 już skończył

i miał jechać do domu.

podjeżdża auto.

mą głowę nawiedza myśl,

nosz kurwa,

innej stacjii na świecie nie ma?!

wypierdalać!

od strony pasażer wysiada takie szczudło,

w czerń przyodziane

i lezie mi do sklepu.

no to zapierdalam skasować.

dobiegam do kasy,

sprzedaje szlugi.

ten wychodzi.

zostawił mnie z luką.

bo zapierdalam po odmętach pamięci.

sru!

pizdu!

chuj.

no tak,

Wojtek.

owy wysoki wygibas,

był kolesiem z plastyka.

chyba niecały rok towarzyszyliśmy sobie

w pociągu

i mijaliśmy się na przerwach.

obciął długie czarne kudły,

co mi się wydawało niemożliwe,

schudł jeszcze bardziej,

ale poznałem go po tem nosie

garbatym

i oczach które szmatą patrzyły.

wypierdolili go ze szkoły

za niedostateczne wyniki.

jaki on w tamtym czasie mi sie zajebisty wydawał.

starszy kolega,

okiełznający strukturę filmu

i sztuki, komiksu, animowanego świata.

uau!

pochłaniałem wiedzę którą mi przekazywał.

taki zajebisty mi się wydawał.

no i go wyjebali,

a ja zostałem jak

uczeń bez mentora

kiedy to szkolenie niedobiegło końca.

nie wiem czy wczoraj mnie poznał,

ale w końcu to prawie 10 lat.

mi kilkadziesiąt sekund zajęło

rozpoznanie persony po wyjściu,

może on w lot już wiedział

kim jest ten chujek za kasą,

ale się nie przyznał.

przywykłem już do tego

że nawet koledzy z przeszłości,

są mi tylko panami,

a niektórzy nawet na

-dzień dobry i dowidzenia-.

 

drogi Szczecinie,

w tem i poprzednim obrazku

muszisz widzieć,

przecisnąć penisa przez kod matriksowy

i ujrzeć prawdę

że mordą znajdziecie się w nowym CK.

 

nie opuszcza mnie pusta radość,

może to jest to że mam wyzwoloną jaźń

i kutasem mogę obwąchiwać

powietrze po piczonach.

ta radość że wreszcie znowu

mogłem móżg zawiesić przy jądrach,

a nie męczyć obciążeniem szyję.

tak to jest fajne.

może jednka ta radość płynie z zupełnie czego innego

jak fakt

że jestem fajny

i tę fajność tłuszcza ode mnie chce.

chyba właśnie to wysysanie nieograniczonej mocy

tak bawi.

moje założenia błędne mnie bawią.

chyba polubiłem pomyłki swe,

jak tą że spowija mnie

gruba warstwa kurzu.

 

bez kwasu.