jak tak dalej pójdzie,
sięgne dwudziestuczterech.
-
obudziłem się wczoraj o 3:30,
albo dzisiaj,
jak kto woli,
wszak była to niedziela
z poniedziałkiem łamana.
ni chuj spać nie mogłem.
no to co?
Subedit.
niedawno doszło do mnie że
przez te wszystkie lata nigy nie widziałem
Tańczącego z wilkami.
no to sru,
uruchamiam internet
i kradziejski program.
mam.
włączyłem raz
i był to najlepszy usypiacz.
przeraziło mnie też
że film trwa prawie cztery godziny,
dlatego pojąłem
dlaczego zawsze jeśli jest emisja to jest rozdzielana
na dwa dni
i skumałem że jeśli jest naprawdę taki zajebisty
jak echem niósł się 20 lat temu
to ze względu na rozległość czasu
żaden z moich kolegów o nim nie wspominał.
bo zwyczajnie nie dali rady.
zapomniałem,
przeca większość z nich
jest w pogoni za obecnymi kinowymi hitami.
czasem było mi ich żal
że wciągają tandetną papkę,
a przy niej stoi im prącie.
wracając do TZW
oglądałem do 6,
po czym musiałem zacząć zbierać się do pracy
i jak do tej pory,
film jak już zdążył się rozkręcić
jestem zachwycony.
ostatnio widziałem jeszcze
Wyznania Gejszy.
cały mój sprzeciw minął.
nie jest to bomba która jako mnie zabliźni,
ale z pewnością
tytuł koło którego nie można przejść obojętnie
gdy będzie nadawany na jakimś ogólnopolskim kanale.
cały piątek,
od rana
rwało mnie w piersi.
wieczorem zacząłem się zastanawiać
czy może to nie zawał.
dalczego by nie,
tyle szlugów musi w końcu znaleźć odbicie.
z pewnym niepokojem kładłem się spać,
ale szczęśliwie obudziłem się sobotą,
jednak dalej to samo
i mocniej.
chuj z tym,
plan marcowy mam do wykonania
i twardo całe południe spędziłęm
w oparach spreji.
ból głowy i bomba.
nawet niezwróciłem uwagi
kiedy cyce przestały boleć.
wieczór u Mary.
impreza jak każda,
te same ryje,
z tym wyjątkiem że udało mi się zaciągnąć Młotiego
i to że byłem wielce nastawiony
pro wódkowo.
skończyło się tak jak mogło,
pancia
w wielce urokliwym rauszu
nie zgodził się na wyprawę do pubu
z potupanką.
raz że była trzecia i zamknięte, albo zamkną zara,
dwa że chód mój był szeroki,
przeto opóściłem towarzystwo.
nie,
nie ma tu żadnych hitów.
mam w głowie flesz krótki
jak w kuchni
sporządzałem jadło.
gdy o piętnastej następnego dnia raczyłem
podnieść swe zacne dupsko
okazało się że sporzycie przebiegło
bez żadnych materialnych strat,
a jedynym znakiem że żarłem było
odbicie w lustrze
ukazjuące mój ryj umazany w keczupie.
-
kolejny flesz,
może być to figiel pamięci,
jakie zakłamanie, skrzywienie,
bo nieraz już tak bywało
że na wyrost biere po wyskokach takie rzeczy,
ale jeśli nie,
to zastanawia mnie kto groził
że da mi w mordę
za me gorszące zachowanie,
gdzie mi nie kojarzy się bym
czynił co komu
obraźliwego.
-
to jest premedytacyjne działanie.
Di z wygody, niechęci do dziczy
i chęci zoszczędzenia
zwołuje jeszcze Batmobila
na chlejstwo do Marka.
bo fakt że jest się gdzie podziać,
nie wieje, jest telewizja
i może podkręcać swoje ego.
chyba błędem jest już moja wielka niechęć
trzymania go przy ziemi,
bo nikt też się nie stawia
głupim zdaniom.
druga strona medalu,
jakie zdania układać
gdy wypowiada się je do głuchego?
sumując,
rżnie Marka w odbyt,
bo ten też wychodzi z załozenia
że nie fajnie w sobotę wieczorem być samemu
i lepszy smród zgnilizny,
niż znowu tylko
moja zajebista osoba.
jestem chujem.
wiem.