distroj!
total distroj!
doznałem uszkodzenia dziś w nocy,
nie będzie ono trwałe,
ale przez najbliższe kilka dni
będzie mi doskwierać.
zaprawde wstyd,
wstyd jest mi przyznać
zę mam już totalną wyjebkę
i obowiązki które mam
ograniczam do minimum,
a czasem się zupełnie z nich nie wywiązuje.
siedzę i pierdze w stołek.
nie,
wali mnie to trochę w czachę
że stałem się jak większość
współpracowników
i zarabiam za nic nierobienie,
ale z drugiej strony
pełne trzy lata pragnę
by mnie zwolnili,
ale nie dawałem ku temu podstaw.
w tem roku to się zmieniło,
choć do tej pory nikt się nie skarżył.
no i właśnie dziś
tak było,
wypełniłem minimum i siadłem.
mam ciężką przeprawę z Białą Księgą
no i właśnie dziś
postanowiłem do niej wrócić.
wydobywając ją z szafki
wyrwałem oprawę grzbietu do 1/3 wysokości.
moja Biała Księga,
moja 1/10 wypłaty
uszkodzone.
jak sięgam pamięcią
to w pracy żaden klient,
nawet jakiś chujek który uderzył w durną
polemikę
tak mnie nie wkurwiło
jak to co się stało.
zaniosłem ją za kasę,
położyłem na blacie,
czułem że nie tylko w środku się gotuję,
ale że mam ochotę coś rozkurwić,
ale że w tamtej chwili jedyna rzecz która
była moją własnością
i będzie wymagała sprzątania
jest moja książka
to postanowiłem
wgnieść okładkę.
pięścią.
w tejże jednej chwili miałem
chęć zakrzyknąć
z bólu,
bo na okładce ani rysy,
a mi kostka momentalnie urosła.
patrzam,
a ona rośnie dalej
i robi się bordowa.
rwie niemiłosiernie,
dłoni rozewrzeć nie mogę.
mam karę
za swą nerwowość.
kogoś obarczyć muszę winą
za to co się stało.
kara jak sperma w pornolu
spływa na głowę Borucha
bo reklamówką zakleszczyła
mi dostęp do mego skarbu
i musiałem go wyszarpnąć.
w reklamówce owej
znajdowały się dwa Żywce
duże
i pralinki
jako zadość uczynienie
za przysługę.
HA! :D
teraz mogę już zaciskać dłoń,
ale nie w pełni bo boli,
boli też przy przekręcaniu nadgarstka
i napierdala aż do łokcia.
to i tak większe szczęście niż Mara,
któremu mała kostka prawej dłoni
zniknęła.
Cieńka,
szczwana lisica
rozgryzła mnie.
skojarzyła fakt i datę.
więc dokona się to jawnie przez moje gapiostwo
i spodziewany uśmiech
będzie niedokonany.
muszę częściej sobie
przypominać
że nie wszyscy dysponują tak topornym
mózgiem jak mój.
z pracy wracałem inną drogą niż zazwyczaj.
musiałem swemu kotu
zakupić suchego żarcia.
no i gdy mijałem katedrę
mimowolnie spojrzałem w swe okna,
a tam na tle firan
mój Sabotaż.
nie,
z pewnością nie wyczekiwała mnie,
nie posądzam jej o takie przywiązanie,
ale sam widok
panienki z okienka
ogromnie mnie rozweselił.
kolejna historia z pracy,
dzisiejszy ranek,
boli mnie ręka,
przeto wkurwia mnie podwójnie każda
pojawiająca się gęba.
wątek dotyczy kolesia,
który raz na jakiś czas pojawia się na stacji,
muzyka z jego auta tak napierdala
że wina za moimi plecami tańczą pogo.
jeszcze jak wychodzi
to podkręca ją głośniej,
po chuj?!
żeby nie zapomnieć czego słuchał?
banknoty podaje cwaniacko,
jakby był Arystotelesem O.
i pieniędzmi srał
tak bym widział iż
łaskawie spalił kalorie
musząc wydobyć -dychę-.
opiera łokieć o lade
bankot ma ujęty w środkowy i wskazujący palec.
do tego jeszcze okulary
z milijon minus dioptri
nie denka od słoików,
a szyby kurwa pancerne.
uwierz mi,
jedno spojrzenie w jego kierunku,
a masz ochotę powalić na ziemię
i kopać w głowę
aż nie ujrzysz wypływającego mózgu.
jako że jestem jeszcze poniekąd normalny,
tę przyjemnosć zostawiam sobie
na czas kiedy już nie będe pracował w tym miejscu,
a spotkam go w jakim publicznym miejscu.
dziś bełkocze coś do mnie,
zrozumiałem tylko -Marlboro-
pytam
-Że jakie Marlboro?
-Czarne cienkie.
odwracam się w tył,
patrze że nie ma.
mówię mu
-Nie ma.
on mi na to obruszony
-Jak to nie ma? Przecież są, takie w czarnym opakowaniu . . .
no mam
ochotę przypierdolić mu krzesłem
wlać benzynę w gardło
i podpalić.
cedzę przez zęby
-Tutaj nie ma.
nie ma bata,
jest to ściśle ze sobą powiązane.
wcześniej wydawało mi się
że to mit
który sam sobie wkręciłem,
tak dziś
od pierwszej wpisanej tutaj litery
wiem że to fakt.
pisze tylko wtedy
kiedy mogę rysować.
nie ma hitów,
nie dokonałem dziś nic przłomowego,
zwyczajnie
chwilowo zagrałem na nosie stagnacji,
zostawiłem trwały ślad na kartce
i jej niepodarłem.
mimo tej całej plaży złości
z powodu Białej Księgi,
czy z powodów zwyczajnych
jak klienci
to jedno ziarenko jakoś srebrzy się radością
że jeszcze
coś mogę wykrzesać z siebie
prócz zamalowania kartonów na czerwono
(w tym momencie Cienka uśmiecha się)
-
może się powtórze,
ale marzę czasem sobie
by mieć drukarkę do mózgu
i wtyczkę usb podłączać do ucha
by móc
już nie tylko same obrazy,
ale i myśli drukować.
jakież wtedy wszystko było by proste,
wreszcie udało by się sięgnąć
niedoścignionego
mnie zrozumienia.
ALE KWAS!
LINKZ AJC CWAJ DRAJ FIJA
niewygodnie pije się piwo lewą ręką,
cóż
przez własną głupotę zmuszony
jestem być
najbliższy czas mańkutem.
Inni zdjęcia: Łomonosow ? ezekh114Po-ciąg. ezekh114Droga patki91gd:) patki91gd:) patki91gd;) patki91gdLas patki91gd:* patki91gd;) patki91gdBella patki91gd