


2015/06/01
|
|
![]() ![]()
Kategoria:
166
|
|
wzięłam do ręki dziś moja rękę, myślałam, że to za Tobą tęsknię,
ale się okazało, że jednak nie, tak bardzo brakowało mi mnie,
myślami z wilkami i między niewiastami, ulicą, rzeką płynę do Ciebie i od Ciebie,
jak długo jeszcze, nie wiem, na zawsze będziesz przy mnie;
to serce, które dziś trzymasz w dłoni nie mieści się we mnie, musisz je chronić,
jak można tak postradać zmysły i ubrania, jak można, jak można, jak?
nazywam się niebo, mam wszystko co trzeba. i usta spierzchnięte, usta zawsze spierzchnięte, bo wszystko musi być spierzchnięte, gdy niczym nie jest kojone, nie koję ust, duszy i serca, jestem zbyt zajęta ustami, duszami i sercami wszystkich ludzi na świecie, przecież nie mogą pierzchnąć, gdy ja na to patrzę. ludzie są niewdzięczni. smuci mnie strasznie, nawet myśli same, że jest całkowicie inaczej, że może jednak, że może potrafią, może się da, może się uda mnie, może z nich, może wyciągnąć, cokolwiek, uczucia, emocje, uśmiech, dobro, może właśnie mnie z nich się uda wyciągnać, ale nie, niemal, rzadko, nigdy, bo są niewdzięczni i nie potrafią być inni. usłyszałam dziś z ust pewnej Pani, że nie kupiła swojej córce potrzebnych ubrań na wycieczkę szkolną, bo w lumpeksie, który jest jej jedyną opcją na zakup ubrań, te jedynie akceptowalne wykupują dziewczynki w modnych i drogich ubraniach z sieciówek, nie, żebym założyła odgórnie, że cokolwiek jest zabronione, a dozwolone tylko danej grupie, ale pęka coś w śródku i istnieć się nie chce wśród tego paskudztwa. złamali tabu używanych ubrań, odbierając choćby w małym stopniu możliwość tym, którzy naprawdę ich potrzebują. jest mi niedobrze, źle mi jest, bo mi się zbiera któryś dzień, skurwysyństwa z każdej strony, jakbym wcześniej nie wiedziała, że tylko na tym polega życie, na zawodzie z każdego źródła. nie z każdego, przesadzam jak zwykle, nadwrażliwość, słabości, lato, słońce, czasem wino i mnóstwo miłości, choć nigdy od osób, na których zależy. ale to nie jest ważne, gdy moja umniejszona wersja rodziny jest najcudowniejszym aspektem, którego kiedykolwiek doznałam. jedynie przykro, gdy komuś w każdej sytuacji podaję rękę, a on nie potrafi mnie jedynie zrozumieć, gdy myślimy odmiennie. nie pocieszenie, bo pocieszenia nie oczekuję już dawno. zrozumienie i sama świadomośc, że się mnie wspiera, i docenia poświęcenia, które są środkiem większości mojego istnienia. mogę się czuć źle, ale nie jest źle i już nie będzie, nie teraz, nie przez Was. nie warto.
a pieska, którego nigdy nie zdołam odnaleźć, nazwę Lola. przecież ślicznie, prawda, że ślicznie?
a w czwartek wieczorem już będę mieć swoje dziecko przy sobie, a wtedy już niczym mnie nie zasmucicie.