Przez pewien czas w moim życiu marzyłam o ideale.
O przystojnym, słodkim, romantycznym...
A znalazłam..
Normalnego chłopaka.
Który może nie jest przystojny, słodki, romantyczny...
Ale potrafi kochać.
Jak nikt nigdy.
Cudowny, wspaniały.
Stara się.
Dla swojej miłości.
Dla mnie.
Może nie mam pewności że spędzimy całe życie razem.
Przecież nikt jej mieć nie może.
Ale..
Mam taką nadzieje.
Chce tego.
Nie odważe sie nazwać tego szczenięcym zauroczeniem.
Bo zbyt dużo razem przechodzimy.
I nie mówie tu o mega dużej odległości dzielącej nas, ale..
Jestem wariatką.
Mam jazdy w głowie.
A on mnie kocha.
Przecież mógł mnie zostawić.
Znaleźć śliczną, chudą, normalną, mądrą..
A wybrał mnie.
Tak.
Wiem, że to miłość.
I każdego dnia, mimo iż nie potrafie tego okazywać..
Kocham Go coraz mocniej.
Codziennie dziekuje za niego Bogu...