Niemiecki poziom hard męczy mnie psychicznie. Muszę zaiwestować w melisę... Ale z czego wtedy będę żyć? Zaczynam dostrzegać małe 'drobiazgi', których w czasie cieplutkiego miluśkiego życia przy maminej spódnicy nie zauważa się lub też olewa, huh. Widoki wszystko rekompensują. Zatapiam się w pięknie tego miasta, szczególnie nocą.
A marzenia pozostają... Chociaż wydawałoby się, że unicestwione, to jakieś fundamenty chyba przetrwały..
Użytkownik yurei
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.