Mógłbym spać z tym spokojnie, nie znasz mnie, uwierz mi
Patrzeć pewnie i przytomnie gdybym później spotkał ciebie z nim
Nie wiesz nic o mnie, powiem ci - czekam w samochodzie
Przyjdź do mnie, nie mów nic i zatrzaśnij drzwi
Jeśli chciałabyś być niegrzeczna
To przestań gadać i bądź, bo nie przeszkadza mi on
Jeśli chciałabyś być niegrzeczna
Masz jedną noc a z nim buduj związek, garaż i dom
A jeśli chciałabyś być niegrzeczna
Poprowadź teraz między uda swoją dłonią moją dłoń
Jeśli chciałabyś być niegrzeczna
Zrób to, gdy obok tyłem do nas z moją żoną stoi on
Chodźmy stąd i wyrzuty zostaw sobie na potem
Ja i ty zupełnie jak ty z nim u ciebie na sofie
Milcz, nie pytaj mnie o jutro, jutro, jak co dzień
Obejrzysz sobie z nim film, weźmiesz gorącą kąpiel
Mogę zdradzić ci sekret
Jeśli tylko przyrzekniesz
Mogę wyznać ci prawdę
Ale czy to jest warte
Mogę zdradzić ci sekret
Zmiękną ci nogi, zapamiętasz tę noc
Jeśli tylko przyrzekniesz
Że to zostanie między tobą a mną
Mogę wyznać ci prawdę
Jeśli tylko myślisz o tym samym, co ja
Ale czy to jest warte, tego byś ty nie mógł spać
Nie chciałabym być niegrzeczna
Przecież to tylko flirt, a flirt to nie zdrada
Jeśli tylko przyrzekniesz
Że to zostanie między tobą a mną
Mogę wyznać ci prawdę
Jeśli tylko myślisz o tym samym, co ja
Ale czy to jest warte, tego byś ty nie mógł spać
1 Gdyby mialo nie byc jutra kupilłbym 45-tke
Naladowal magazynek i zajebal komus portfel
Zgarnal caly hajs jaki mial na koncie
I wyjechal nową Carrera z salonu Porshe
Kupil dwa bilety na Majorke albo do Meksyku
Ale wczesniej bym odjebal kilku typow
I patrzac jak pociski rozrywaja im aorty
Usmiechnal sie i ktoremus napluł w morde
Heh, i walnałbym kilka Danielsow z lodem
Chuj z prawem jazdy i chuj z tym samochodem
Smignal bym dwie paki po jakiejs wiejskiej drodze
Zapalil jointa a pozniej utopil wóz w jeziorze
Moze zadzwonilbym do ciebie z budki
Mowiac ze zalezy mi na tobie i jestem smutny
I mam w bagazniku kierowce taksowki
Ktora porwalem razem z nim i stoje na dole z flaszka wodki
Wzialbym lyka i o nic nie pytal
Pocalowalbym cie w usta by poczuc smak zycia
Odwrocil sie przylozyl sobie lufe do skroni
Gdyby mialo nie byc jutra tak wlasnie bym zrobil
I jeszcze wczesniej pobralbym kredyt z banku
I przegral na wyscigach konnych reszte hajsu
I do jutra bylbym martwy i kurwa przyzekam
Chyba to zrobie bo jutro nic mnie nie czeka
Ejj na pochybel wszystkim
Bo jutro z tego nie bedzie juz nic
Jutro z tego nie bedzie juz nic
Stoje sam na sam z zyciem i musze cos zniszczyc
Ejj na pochybel wszystkim
Bo jutro z tego nie bedzie juz nic
Jutro z tego nie bedzie juz nic
Przegrajmy zycie i przestanmy istniec
Jesli jutro byloby watpliwe pilbym tekile
Pozniej dalbym kelnerce jej najwiekszy napiwek
Posypalbym kreske i zwinał dwusetke
Wciagnal i wreszcie poczul dobrze przez chwile
Naladowal berette i zapalil Cohibe
I zastrzelil komendanta bo pierdole policje
Pozniej wzialbmy tamta kelnerke za zakladniczke
I mowiac ze jest wolna dal jej w prezencie walizke
A w niej moja polise i milion w setkach
Ktore wczesniej bym wyjebal z banku mordujac szefa
I wychyliblym szklanke Jacka Danielsa
Gdyby mialo nie byc jutra to jest druga wersja
Pozniej wyjechalbmy S-ką s salonu Merca
Ladujac caly magazynek w pana prezesa
Wczesniej tanczac jak wariat na masce CLS-a
Pozniej wsiadlbym i uciekl na bezludne przedmiescia
Wcisnalbym gaz i nie martwil o nic
Jadac w ciemnosci przez las wylaczylbym reflektory
Zadzwonil do ciebie mowiac ze jestem zmeczony
Przeladowal bron i przylozyl lufe do skroni
I jeszcze wczesniej lyknalbym troche Valium
I przegral na wyscigach konnych reszte hajsu
I do jutra bylbym martwy i kurwa przyzekam
Chyba to zrobie bo jutro nic mnie nie czeka