Dzisiejszy dzień był zabawny.
Chciałam iść do MDK'u pograć sobie z kumplami, ponapierdalać trochę na perce, idę, idę, a tu jeb! MDK zamknięty, żywej duszy nie widać... Ale chuj, idę do kumpla. Tam też nie ma nikogo. Cholera jasna. Dobra, idę do siostry. Jest, wowee. Ponapierdalałam na PSP w Tekkena i poszłyśmy sobie. Kupiłyśmy chipsy i be powery w Bierdąse (tak, napisałam to celowo. -.-) i w parku zrobiłyśmy małe party hard. Szlugi, Top Chipsy i Be Powery oo tak. Nauczyłam siostrę palić, trochę dziwnie się z tym czuję, demoralizując młodszych od siebie o_O. No i wróciłam do domu. Tutaj znowu party hard - odkurzanie, mycie podłóg i serek waniliowo-wiśniowy (mniam).
Teraz przyznać się - kto to przeczytał? :P