Kiedy człowiek przestaje myśleć nad rzeczami,
które tak na prawdę myślenia nie wymagają
czuje się o wiele lepiej. Życie staje się przyjemniejsze
i wszystko jakoś tak dziwnie ma jasne kolory.
Nic nie jest w stanie zepsuć dobrego nastroju.
Czy aby na pewno nic?
Niestety, kiedy już człowiek po tak długiej przerwie
na powrót zaczyna się zastanawiać nad pewnymi
aspektami swojego życia, wszystko wraca do stanu
przed "dobrym czasem".
I nic nie jest w stanie zatrzymać tych wszystkich
myśli, które kłębią się w głowie.
Powstaje chaos, nic nie jest takie jekim się
wcześniej zdawało.
Jaki z tego wszystkiego płynio morał?
Że o wiele lepiej jest przestać myśleć, bo inaczej
powstają problemy tam, gdzie ich tak na prawdę nie ma.
A przez to wszystko można sobie zniszczyć życie.
Słowa poparte własnym doświadczeniem.