photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 25 STYCZNIA 2013

SAMOTNOŚĆ

 

"Siedzę na parapecie okna. Po szybie krople spływają. Czekam aż Twą twarz zobaczę lecz jej nie ma...
Szyba coraz bardziej zamazana, myśli głupie przychodzące, noce do poduszki łzy lecące i ja sama, jak palec, nie ogrzana Twym ciałem..."---> wiersz nie jest mego wykonania, znaleziony na tej stronie: http://wierszokletka30.blog.interia.pl/?id=2409736

 

 

 

ZŁAMANE SERCE

 

 

Miłość.

Uczucie jedno z najsilniejszych jakie ludzkość zna. Bynajmniej znać powinna. Miłość rodziców do dziecka, dziecka do rodziców, miłość w rodzeństwie, miłość małżeńska, miłość przyjacielska...

Ja zajmę się tą najbardziej oczywistą - miłością pomiędzy kobietą a mężczyzną.

Póki jesteśmy młodzi mamy szansę zakochiwać się milion razy. Mało tego, mamy do tego pełne prawo - to prawo bycia nastolatkiem. Niektórzy jednak z nas, ci bardziej wrażliwi i empatyczni, potrafią kochać raz i prawdziwie. Zwykle los płata figle z reguły takowe, że uczucie jest nieodwzajemnione. To jedna sprawa, druga jest taka, że bywa też, że...kochać to za mało. Żyjemy w społeczeństwie, gdzie mało kto potrafi okazać uczucie i je przyjąć. Chłód, obojętność i cynizm. Co powoduje takie skrzywienie ? Wiele jest czynników.

Dopóki sama nie przekonałam się, jak to jest się zakochać, walczyć o uczucia, o miłość itd., wówczas obserwowałam wszystkie te pary wokół mnie i widziałam, jak najpierw ta namiętność nagle wybucha, wzrasta i nagle niknie. Wielka miłość się kończy.

I mnie to spotkało. Różnicą było jednak to, że tamte związki były w zasadzie na pokaz - ostentacyjne okazywanie sobie czułości jest traktowane odrobinę prześmiewczo przez innych. Dlatego ja zawsze unikałam ujawnienia jak ognia. I...to było dobre. Uczucia rozwijały się między nami, nikt nie musiał tego widzieć. Jednak i nas dopadł kryzys. Bardzo, ale to bardzo bolesny, nagły i spowodowany idiotyzmem.

Gdy już dochodzi do zakończenia związku jest to przeprowadzone nierzadko w atmosferze łez, wysokiej wrażliwości, emocje się nagle uzewnętrzniają. Pojawia się walka o to, by nie doszło po prostu do końca. Towarzyszą również czasami i kłótnie.

Cóż...

Nie ma lekarstwa na złamane serce. Powiadają, że pomaga znalezienie sobie "następnego obiektu westchnień" i próbować na nowo. Błąd, to wcale nie tak działa. Może w przypadkach tych związków na pokaz, przy prawdziwej miłości to się nie sprawdza. Ale teraz możecie złapać mnie za słówko - prawidziwa miłość nigdy się nie kończy. Fakt. Istnieje jeszcze powiedzonko "Stara miłość nie rdzewieje". Też fakt. To zależy od pary, tak sądzę. Mogą być wzloty i upadki, trudności. Jednak miłość wygra, jeśli jest prawdziwa. Będą powroty, przebaczania i wszystko wróci do normy. Nastaje czasami czas prób i blędów w związkach. Przykładem jest choćby moja siosra i jej mąż - są razem od 14 lat, zrywali i wracali do siebie. Teraz w drodze jest już upragnione dziecko. Są moim wzorem i wierzę właśnie w taką miłość. Wracając do "lekarstwa". Utrzymuje się teorię, że kocha się prawdziwie tylko raz. Ten 'jeden raz' dla każdego jest kiedy indziej. Nie wiem, akurat w tym jestem bezstronna. Boję się przyznać, że to była moja pierwsza, wielka jedyna miłość. Gdy to wszystko poszło w diabły nie widziałam dla siebie przyszłości. Popadłam w lekką depresję, nie jadłam, nie spałam, nie rozmawiałam prawie z nikim, nie mogłam się skoncentrować, miałam napady lęków i dziwne fobie, dużo by wymieniać. Czy to świadczy o prawdziwości moich uczuć, mój ówczesny stan, to, jak cierpiałam ? Powinnam zadać to pytanie jakiemuś specjalistowi jednakże moja odpowiedź na to pytanie brzmi jednogłośnie tak. I nie szukałam nikogo następnego do pokochania, choć było mnóstwo adoratorów nie zwróciłam choćby uwagi na żadnego z nich. Moje serce było zajęte choć puste.

Tak jest do teraz. Jedyne, co mi wciąż towarzyszy to wieczny strach przez tym, że nigdy nie wyjdę z tej sytuacji i będę tkwić w martwym punkcie. Mówią, że czas leczy rany, to również błąd, kłamstwo. Po prostu przyzwyczajamy się. Samotność ma swoje zalety, owszem, ale nikt nie wmówi mi, że można nią żyć. Ona jest zabójcą. Czyni z serca zimny i twardy kamień. W oczach zieje pustka choć na ustach możę gościć najserdeczniejszy uśmiech.

Więc...jaki jest morał ? Cierpienie i ból uczą, mają w tym sens. Zgodzę się z tym. Miłość również uczy, przykładowo tego, jak żyć z biologicznego punktu widzenia z obcym człowiekiem.

 

 

 

 

 


Pola

 

 

 

 

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika youcanlearntofly.

Informacje o youcanlearntofly


Inni zdjęcia: :) nacka89cwa:) nacka89cwaKońskie jabłka sypią się bluebird11Dom z kredek elmar:) dorcia2700Po zimnej Zośce wyjdą z domku. halinam202 quinzellDekret pati991I Feyenoord till i die! haelucynogenny;) pati991