Proszę Was po raz ostatni o minimalne wsparcie w mojej diecie, bo wchodząc dzisiaj na wagę miałam ochotę się poryczeć. Od wakacji przytyłam 7 kg, brawo ja!
Nie po to zapisałam się na siłownię z sauną, żeby pochłaniać po treningu wszystko, co wpadnie w moje ręce.
Koniec tego dobrego, strasznie się rozpuściłam.
Całe szczęście, że ćwiczenia poprawiają troszkę moje samopoczucie, ale i tak nie jest tak dobrze jak kiedyś.
Od jutra woda, ewentualnie herbata i same zdrowe rzeczy, typu warzywa, owoce, jogurty naturalne, ale też ciemny chleb, ryż itp., żeby nie paść z osłabienia na środku ulicy i nie chodzić wiecznie śpiąca jak to bywało kiedyś.
BIERZEMY SIĘ DO ROBOTY!
Od jutra piszę bilanse i może czasami coś od siebie.
Na razie mogę powiedzieć, że jestem zakochana jak nigdy, z wzajemnością :)