czas ucieka jak piasek przez palce. świat się zmienia, ludzie się zmieniają
a ja nadal w tym niby 'doskonałym' świecie nie potrafię być sobą... zawsze znajdzie się ktoś, kto mi stanie na przeszkodzie, powie co mam robić, kieruje mną jak nędzną marionetką. Dlaczego ja się daję? Dlaczego jestem taka uległa i naiwna? Dlaczego nie mam w sobie takiej siły, by to wszystko przezwyciężyć? Jestem słaba, zdecydowanie. A najgorsze jest to, że nie potrafię stać się silniejsza. I'm not fuckingstronger.
chcę zmian. potrzebuję zmian. tylko od czego zacząć? od siebie? najpierw powinnam zmienić otoczenie, by nikt nie miał na mnie wpływu. a potem... potem nie wiem co zrobię. potrzebna mi chwilowa izolacja. całkowita, dyskretna, w trybie natychmiastowym.