Kiedy w końcu udało mi się to wykrztusić, jakoś dziwnie zabrzmiało to wyznanie w moich ustach
- Ja też się boję.
Chyba ostatni raz powiedziałam to na głos jakieś 4 - 5 lat temu, kiedy mówiłam o lęku przed ciemnością.
Mój głos nie pasował do tego stwierdzenia.
Ale kiedy tylko w końcu przyznałam się komuś na głos, że i ja czasem odczuwam strach,
wszelkie obawy natychmiast pierzchły.
To dziwne.
Dziś postanowiłam nad tym popracować.
Nie lubię się bać.
Oglądałam to, co staram się usilnie omijać,
czyli filmy o opętanych.
Co prawda nie miałam zamiaru zastosować kuracji szokującej,
więc Legion wystarczył, tam tylko była babcia i małe dziecko (choć to one najbardziej mnie przerażają w takiej postaci),
tam tylko były krótkie migawki tych dwóch przyjemniaczków, zatem dałam radę wyśmienicie.
Jedyną reakcją mojego organizmu była jednorazowa przyspieszona akcja serca.
Chyba w końcu znalazłam sposób na to, by móc oglądać horrory.
Właśnie.
Czuję się jak wtedy, kiedy byłam w podstawówce.
Dziś pierwszy raz od kilku lat znowu się tym przejęłam.
I
tak jak kiedyś
milczę.
Słucham, jak to kiedyś nazwał Młody, Ojejzis.