Hm.
Nie wiem.
Pytam. Dlaczego? Bo nie jestem pewna? Niby jestem. Po tym, jak byłam przez weekend bezrobotna (cudowne uczucie na którką metę), siedziałam na kanapie i oglądałam Troję (<3), przeczytałam wiadomość i aż się zdziwiłam, coś tam stężało i zastygło. Bo skoro w tak ważnej sprawie wpisuje moje nazwisko to o czymś to świadczy. To dopełniło jego słowa, spojrzenia i czyny.
Ale pytam, a kiedy pyta o podów, samo wyskakuje ze mnie: Nie wiem.
Spacja nadal się zacina.
Ale po tym, jak uciekłam, a on trzaskał wszystkim, po tym jak pierwszy raz w życiu uświadomiłam sobie, że gdzieś tam głęboko, baaaarrrrdzooo głęboko mam traumę, po tym, jak chciałam uciec do M. a on zamknął drzwi i zablokował przejście swoimi barkami, które, jeśli chce, są tak cudownie szerokie, jak zmusił mnie do rozmowy (za co na początku go nienawidzę, bo nie jestem typem człowieka, który lubi o swoich uczuciach dużo rozmawiać, a potem go kocham, bo gdyby nie to, dawno byśmy się rozpadli)...
...jak powiedziałam, jak on ze mną postępuje...
Jak oparty o ścianę powiedział, że bał się...
Pierwszy raz to usłyszałam i wstrząsnęły mną te słowa.
Od tego czasu jestem...
Nie wiem.
Mało jem, źle sypiam, jestem bez tej iskry,
Tak strasznie niepewnie się czuje.
Mój nowy służbowy hp ma niemiecką klawiaturę, a moje polskie nazwisko zmusza mnie do kombinowania po angielsku. Programy są szalenie interesujące, miło jest czegoś się uczyć. Ludzie w porządku, darmowa malinowa herbata bardzo dobra. Tylko tego etui na gumce nie mam, a chce.
Płota wraca (!) i siostra ma, mimo moich obaw, spokojnie zaakceptowała nową lokatorkę.
- Tak? - zdzwiwiłam się szczerze, oparta o framgę. - Myślałam, że będziesz przeciwna po przeżyciach z moją pierwszą propozycją.
- Najwyżej ją też wypierdolę.
Śmiałam się przez całe schody. A schodów jest dużo.
Ale Płota se radę da i upierdoli mufiny, to będzie dobrze :]
Potrzebuję stabilizacji. Nie będę jej mieć jeszcze długo...
Ale jak czyta mi fragment e-booka (Ein paradiesisch schoenes Land mit neugierigen, offenherzigen Menschen, die mich gerne in ihre Wohnungen aufnahmen, wieil ich ein vorbeikommender Reisender, und nicht, wiel ich Obi-Wan Kenobi auf einem Motorrad war.*) to aż mi się morda śmieje. A potem jak te dwa ciołki opisujemy sobie obraz Obi-Wana w tym jedaiowskim ubraniu, z BMW między nogami i mieczem świetlnym w dłoni jadącym Long Way Round.
To ja wiem, że on jest jakoś wyjątkowy. Potrafi mnie rozśmieszyć, nawet jak jebany Alianz mnie wkurzy, a zapiekanka ostygnie. I to jest tak cholerrrrnie dla mnie ważne.
I z tego miejsca dziękuję Skowronkowi vel. Vogel, która nie bała się dziś mówić po niemiecku.
Kruszynko, już Ci robię miejsca na kartony. I patrzę za pociągami do Poznania.
A ma Ma. - cieszę się na jutro. Bo w kuchni słychać juwenalia i słychać to bardzo zachęcająco.
Kaempfer!