Mam pustostan w mózgu. Wszystkie pokoje mego myślowego pałacu są pozamykane. Siedzę na hallu po turecku i patrzę na schody prowadzące na Wysokości i nie mam sił, aby wstać.
Nie chcę popaść w entuzjazm, bo zdaję sobie sprawę z tego, że to jeszcze nie jest pewne.
Mimo wszystko gdzieś na granicy świadomości t.a. Jo. Nie chcę na nią patrzeć, ale... Uśmiecha się do mnie promiennie i co chwila ogląda przez ramię, by spojrzeć na swoją wesołą gromadkę.
Cóż... Pomimo wszystko dobrze było poczuć przez chwilę, jakby to naprawdę było możliwe.
Bo nadzieja umarła. I bardzo się z tego cieszę.