ostatnie chwile pięknego, melancholijnego obfitującego we wzloty i upadki LISTOPADA.
wieczory długie, samotne, z kubkiem herbaty i dobrym filmem to już codzienność.
niechęc do wszystkiego co się dzieje i tego czego wszyscy ode mnie oczekują.
normalność to nie jest stan, który kroluje.
odnajdziemy niedlugo drogę do siebie.
tylko znowu otwierając okno wdychasz to powietrze przeplnione klamstwem. i zaciągasz się nim jak dymem.