baby?

eh. już po wszystkim. w piątek była ładna pogoda, można powiedzieć, że moja  matka natura mnie zaskoczyła. powiedziała 'tak'. a My byliśmy w siódmym niebie. Ja i On. no więc w sobotę rano już Go widziałam, już byłam spakowana, gotowa do spędzenia z nim weekendu. jechaliśmy w kierunku K. potem 2h szliśmy do W. oczywiście pojawił się mały problem, ale to przez ta moją cholerną wrażliwość na zwierzęta. nie jestem przyzwyczajona do widoku rozjechanych żab na drodze, wybaczcie. no więc zajechaliśmy tam, do tego domu, Jego domu. tam, gdzie będziemy robić tylko to, na co mamy ochotę. byliśmy w sklepie, a dalszych szczegółów pisać nie będę. moja sprawa. a właściwie Nasza. pomyłeczka z godzinami, zdarza się. oj, jak ja Go kocham. cała noc z Nim. ale boje się jednego i bać się będę, przynajmniej jak narazie. mam cholernego stracha, ale wszystko będzie okej. zresztą co ma być nie okej. wszystko będzie dobrze. przecież w końcu musi być! wiem jedno, że weekend był udany. naprawdę udany. ale teraz Nasza własna natura znowu będzie musiała się postarać. znowu musi być piękna pogoda, bo teraz są zmiany. od dzisiaj. zmieniamy etap życia wraz ze zmienionymi godzinami. zmieniliśmy z zimowego na letni. więc żadnych błędów, wszystko będzie idealne. bo musi być, bo On jest idealny.

______Wierze i ja, ze stanie się tak
______któregoś dnia znowu będzie jak kiedyś.
______Wierze i ja ze któregoś dnia,
______stanie się tak nie tracę nadziei.