takie tam z Kołobrzegu, mała składanka widoków.
Wiem, nie pisałam przez pare dni, ale byłam na weekendzie odstresowującym. Nie, nie w psychiatryku. Tylko u mojego taty. Robisz co chcesz, nikt cię nie osądza, nie krytkuje, spędzasz wieczory grając w Remika, a ranki na spacerze po lesie z psem. Popuładniami to, na co akurat masz ochotę. Pełen chillout. Cóż, sielanka zawsze się kończy. Nigdy nie przepadałam za niedzielnymi wieczorami, dziwne uczucia atakują mnie z każdych stron. Jedyna rada: przetrwać.
Jutro napiszę więcej, Ciao ;)