Dituszka pizduszka
jeszcze z wakacji, byłam w akcji, widać nie?
jest grejt, dzień jak dzień, umknął, nawet nie wiem kiedy, gdzie...
(rym, czy mi się wydaje <kozak> )
wczoraj ustawiłam sobie parkur, wszystko przygotowałam, no fajnie, tyle, że musiałby się zdażyć cud nad wisłą (w tym wypadku parsętą :D), żebym dzisiaj wsiadła ale to nic, bynajmniej wycyckałam swoje sprzęcicho, nawet pakę wymyłam, nigdy nie była tak czysta :D nawet jak stała w makro na półce :D a właśnie nie wiem czy się wam chwaliłam, że Westeriusz
jedzie ze mną do mego ośrodka wychowawczego vel poprawczaka? od jutra będziemy tam razem ;-)
wieczorem konina wypucowana, jaja zakichanych gzów posmarowane i wygolone, mocher jak śmiesznie podrygiwał jak ją gilgała maszynka :D hj hje ;-)
dzielny Pawcio pomógł mi przy Ditoli, bo przecież ona jest folblutką i wielką damą i nie będzie grzecznie stała, a później podziwialiśmy jak Adaś pomyka drifty na kolebie haha
kocham Twoje emocje