Dawno mnie tu nie było, nawet bardzo dawno... wchodziłam obserwowałam, ale jakoś brakowało ochoty by coś napisać.
Alanek za 4 dni kończy 8 miesięcy, mamy październik w sumie to już koniec października.
Za chwile święto zmarłych, rok temu jechaliśmy razem na cmentarz, a w tym roku ja muszę jechać do ciebie na cmenatarz...nie chcę, nie umiem...
Alan potrafi siedzieć, raczkuje, podnosi się przy łóżku i w łóżeczku. Ma 3 ząbki i 4 w drodze..
Nie bardzo lubi jeść obiady, za to deserki wchodzą mu bez problemu. Troche mnie to martwi, bo samymi owocami nie da się żyć.
Moje sprawy sercowe legły w gruzach, ale to dobrze, bo teraz mam ważniejsze sprawy na głowie.
W sobotę idę do szkoły, cieszę się i boje jednocześnie. Roczna przerwa napewno sprawiła, że moja wiedza jest nikła, ale jakoś sobie dam radę. Nienawidzę dni w tygodniu no i soboty, mamy ciągle nie ma.. ciągle dodatkowa praca, a ja sama.. nawet nie mam z kim pogadać. Mam wrażenie, że nie obchodzę już nikogo.. Cóż, czasem i tak bywa.
DUMNA JESTEM Z CIEBIE SYNKU, KOCHAM CIE MOCNO