Z powodu braku swojego zdjęcia, tak oto przed Wami najwspanialsze stworzenie tego świata- Matrix. <3 Czy widzicie do cholery te oczy?! ;oo
`Boże, pozwól mi być takim człowiekiem, za jakiego ma mnie mój pies.`
Nie ważne- bernardyn, york, chiuaua, owczarek, czy kundelek. Każdy NORMALNY właściciel psa jest bardzo ze swoim czworonogiem zżyty. Jak i w tym przypadku. (; Nie wyobrażam sobie wyjścia, czy powrotu ze szkoły bez radosnego machania ogonem i wzroku proszącego o pogłaskanie tego czarnego owczarka. I jak tu go nie kochać?! Cudownym uczuciem jest świadomość, że drapiąc go po brzuchu stajesz się najważniejszą dla niego osobą. Nie raz płakałam przez niego ze śmiechu, jako mały pajtel ciągle go wkurzałam szarpiąc za uszy udając, że mam 'konika', oraz całkiem często musi wytrzymywać moje przytulanie. Pewnego razu (chyba jako 7latka) chcąc jechać ciągnięta przez niego na sankach, przypięłam go, usiadłam z dumą w takim.. plastikowym korytku (mam nadzieje że wiecie o czym mówię (; ), po czym na moje radosne 'Matrix, wio, jedziemy!' ten zdezorientowany usiadł na moich kolanach. Chyba wiadomo jak się skończyło- Mat odbył niezapomnianą przejażdżkę ciągnięty przez Anulkę. (;
Dość o nim! ;DD
Tyle, że u mnie nic nowego. Raczej monotonia. Do domu wracam koło 17, przez próby. Praktycznie nie jestem na lekcjach. Jutro 4 godziny przygotowań do jasełek <zgon>. Na szczęście, żebyśmy nie zamarzli mamy... no.. wiadomo, że herbaty! ;DDD
Tymczasem wracam do geografii. Czuję, że będzie jutro masakra. ;xx