czas na zmiany...
szkoda ze nie da sie wykasowac pare rzeczy z pamieci tak łatwo jak zdjecia i notki na photoblogu...
pare rzeczy zaprzata mi wlasnie glowe...
czemu rzeczy ktorych sie boimy daja nam tyle razy wielkiego kopa w dupe?
czemu mimo uplywu tylu lat nadal popelniam te same bledy ...
czemu za kazdym razem kiedy kurwa probuje dazyc do szczescia jak zwykle potrafie to spierdolic w sekunde?
hmmm a moze to tylko ja jestem w tym mistrzem ...
kiedys bylo latwiej ...
oddalalam od siebei cale zlo, udawalam ze nic nei widze z klapkami na oczach pokonywalam kazdy dzien,
moze inaczej nie potrafie? moze jednak warto byloby wrocic do tego co bylo kiedys...
zimna osoba pozbawiona serca,pozbawiona uczuc, pozbawiona tego calego "szczescia"
a mimo to bylam szczesliwa, wyolbrzymialam blachostki zeby zylo sie lepiej,
a wazne rzeczy zmienialam w blachostki...takie zycie na opak...
hah wtedy nie czulam sie samotna, zawsze mialam co ze soba zrobic ...
moze to tez mialo duzy wplyw na brak czasu na przemyslenia...
szczescie...
moze nie kazdemu jest pisane...
albo kazdy ma swoj limit w zyciu...
jezeli tak to ja je wlasnie wykorzystalam...
milo bedzie sie wspominac ...
hmmm tak sobie mysle ze ja to mam niezly haos w glowie ...
a i jeszcze jedno...
SPRZEDAM MOJE BEZUZYTECZNE SERCE...
ktos chetny?