Wczoraj ładowałam się samym patrzeniem na widoki i głaskaniem koni, a dziś to eksplozja szczęścia!
Pojechałam do Goręczyna z Emilką, dołączyła do nas tam Iza i pojechałyśmy w teren na koniach.
Prawie że wiosenna pogoda, słonko, 2 godziny w siodle, jazda po pięknych terenach, galopy po łąkach i "popisy" przed ludźmi - idą drogą a my "wyścigi" obok na łące, dobrze jest się czasem powygłupiać :)
Zajechałyśmy z Goręczyna aż do Leszna, prawie aż do stacji benzynowej, mogłyśmy wpaść na hot dogi i zatankować konie wodą :D
Najlepsze uczucie!! Co prawda boli mnie teraz tyłek i nogi, ale brakowało mi tego nieziemsko, to jest coś, co mnie pozytywnie ładuje na długi czas, to jest coś, co sprawia, że chce się żyć.
Powtórka w przyszłym tygodniu!
Dla rozluźnienia nóg poszłam dziś też z Olą na basen, parę długości, więcej dryfowania po wodzie i trochę przeszło :)
Jutro okulista znowu, czas będzie sobie wybrać jakieś ładne okulary, na szczęście tylko np. na wykłady, lewe oko jest super, ale prawe nie domaga lekko, no co zrobisz, jak nic nie zrobisz :D
A potem do Gdańska, do mojego najlepszego! :))
W Gdańsku zostanie mi spakowanie do końca swoich rzeczy i żegnaj ulico Gdyńska, było miło, do czasu.
Do końca tygodnie Cię opuszczę, albo poszukam czegoś innego, albo będę się pieklić z Gryfem i kompletnie nie pasującymi autobusami.