Kiedy przechodziła przez ulicę, uderzyła ją nagle jej bezwzględna samotność.
Czuła się mroczna i pusta. Porzucona, niezauważona, zapomniana, stała na chodniku.
Była niczym. Ludzie mijali ją pośpiesznie. A każdy, kto przechodził obok,
był szczęśliwszy ode niej. Poczuła dawną zazdrość.
Oddałby wszystko, by być jednym z nich.
Kiedyś będzie dobrze chociaż nie wiem co.
Jak na razie to pewnie daleka przyszłość. Teraz trzeba zająć się teraźniejszością.
Codziennie nie mogę spać. Każda godzina się liczy, jak nie sekunda. Chciałabym już wszystko wiedzieć. Niepewność i strach o życie bliskiej osoby potrafi i mnie wykończyć. Albo zabić...
Przeklęty luty? Jak najbardziej.
Życie ma chore poczucie humoru