do szpitala dopiero w środę. może nawet to i lepiej. przynajmniej pouczę się biologii i przeczytam Makbeta.
w szkole spałam. z matmy kolejna 1. za to na koniec dnia wpadły trzy piąteczki z pp. fantastycznie.
i jutro kolejny zajebany wtorek. no ale przynajmniej nie mam matmy i wyśpię się do 6. w końcu O.o"
nie jest źle. chyba. do czasu...
it today was you last day. zakochałam się normalnie w tej piosence *.*