Co u mnie? Jak zwykle. Coś się sypie, ktoś się kłóci, ktoś się czepia, ktoś przychodzi, ktoś odchodzi - ja zostaję.
obiecaj mi, że nigdy nie zapomnimy kim dla siebie jesteśmy, ile razem przeżyliśmy i ile jeszcze przejdziemy.
siadając na ławce czekała na autobus . tego dnia nie przeszkadzało jej , że spóźnił się on kilka minut . powolnie weszła do niego popychana przez zmęczoną młodzież wracającą do domu ze szkół , odbiła bilet i zajęła ostatnie miejsce w autobusie , niedbale kładąc torbę na siedzeniu obok , by przypadkiem żadnej starej babie nie przyszło do głowy usiąść . wsunęła w uszy słuchawki zamykając oczy i położyła głowę na szybie . chciała się wyłączyć zupełnie , przestać myśleć , przestać oddychać a co najważniejsze - przestać czuć . jedynym marzeniem była ucieczka z tego świata , nie miała sił dłużej w nim żyć . stróżka ciepłych łez sunąca przez skroń zatrzymała się w szaliku . nie chciała pęknąć przy tłumie cisnących się ludzi w autobusie , dlatego przełączyła piosenkę na bardziej żywszą . nawet ona nie pomogła , bo krople zaczęły skapywać jeszcze bardziej intensywnie . w myślach wyzywała się od najgorszych , bo przecież miała być silna .
Zamiast 'lekcja', Twoje imię, data, zawsze ta sama. Nasze rozstanie. W temacie krótkie 'wróć' i tak co 45 minut. To już 3 korektor w tym roku, wiesz?
Jesteś moją inspiracją do najeb.ania się w trzy dupy i pójścia spać.
Naładowane seksem sms'y, zamieńmy w rzeczywistośc .
gdy widzę Twoją dziewczynę, mam ochotę dokupić Ci smycz do tej suki.
- proszę, spróbujmy - powiedział niemal niesłyszalnie, On - twardziel, arogant, który kpił z romantyzmu. - przepraszam, tak będzie lepiej dla nas obojga. - rzuciłam starym, jakże banalnym tekstem, po którym oczy mimowolnie zawilgotniały. w spowolnionym tempie, jakby z dawnego romansidła, uniósł głowę ku górze, spojrzał mi głęboko w oczy dodając na powrót głośnym, zachrypniętym głosem - masz rację, razem nam nie do twarzy. dziękuję za wszystko. - gdy na pożegnanie musnął moje wargi poczułam na Nich uśmiech, szczery, bezapelacyjnie szczery - największy prezent, na który nie zasługiwałam jakim mógł obdarzyć mnie w owej sytuacji.
Bo tu nie chodzi o to, że jest zajebiście przystojny czy popularny. Chodzi o to, że jest tym dresem, którego chciałabym mieć ze względu na charakter, nie zważając na wady .