Johny... śliczną ma tu grzywę <3
sprawdzian z angola to jedna wielka ściema. tworząc jakieś śmieszne przymiotniki, o których nie miałam pojęcia wychodziła kilka opcji... np. od help było : helply, helpful, helpfull, helping, helped i wybierałam zawsze jeden ale chyba nie trafiałam, no cóż. na jakże cudownym wosie pokłóciłam się z babą, bo przed lekcją dowiedzialam się, ze jest kartkowka, gdzie cala klasa wiedziala od tygodnia, a mnie nikt nie raczył poinformować i musiałam pisać tak jak oni, więc nie oddałam nawet kartki. babka to debeściara, gada nam o sprawiedliwości, a sama jest tak sprawiedliwa, że ło. w prawdzie powinnam była być przygotowana, ale biorąc pod uwagę to, że kartkowki z wosu są zapowiedziane i cala klasa mogla się przygotować, a to inna bajka.
z historii na szczęście nie zrobiła kartk ...
a wróciłam do domu i byl obiad i nie obeszlo się bez gadania, że nie jem mięsa, że jak wyglądam itd.
zupełnie nie wiem o co mojej mamie chodzi, ale dobra. nie potrafi tego zaakceptować : i gada, że jak nie bd jadła mięsa to się skonczy z konmi itd. jaaasne.
zaraz idę z agatką do miasta i lux.
mmmm tak dzis pieknie na dworzu <3