Taka tam mała zaprawa w plenerze przed imprezką a co !
Znów długo mnie nie było ale wiecie,biznesy,interesy,nauka #maturzystka
W poniedziałek w sumie lajty w szkole.
No może pomijając sprawdzian z matmy na 1 lekcji ale ogólnie ok.
Później poszliśmy sobie do kina na zamku na film "Biegnij chłopcze biegnij" bardzo fajny.
I komentarze Zajdy bezcenne "No nie ja wychodzę" " ja pierdole ja mam problemy ? Jakie ja mam problemy w porównaniu z nim" iiii "Nie no ja wychodzę" hahahah <3
Tak nam z 3 lekcje przeleciały wróciliśmy tak gdzieś po 10min 4 lekcji i stwierdziliśmy że nie idziemy na WOS więc postanowiliśmy iść sobie siąść na stołówkę ,idziemy na cwaniaka po czym alarm że nauczycielka idzie no to jak daliśmy w nogę tak myślałam że się zesikam ze śmiechu xD
Mało tego schowaliśmy się w szatni wszystko pięknie ładnie i słuchać stukot obcasów no to zgasiliśmy światło pochowaliśmy się między szafeczkami ,napięcie porównywalne do tego w filmie no i nas znalazła Kicibomba XD No i musieliśmy iść na lekcje .Ale ogólnie akcja dobra nie powiem że nie.
Posiedzieliśmy na tej lekcji może z 10 min po czym dzwonek zadzwonił ,to samo na biologii choć nawet nie wiem czy 10 min minęło i poszliśmy kręcić czołówkę, też dobra beka była xD
Po powrocie coś tam porobiłam i na brzuchy. Poćwiczyłam sobie trochę ,dobra tak na prawdę to ledwo żywa stamtąd wyszłam xD
I wieczorkiem chill.
Wtorek jakoś tam minął ,pozdro za 2 sprawdziany z polskiego na których brakło mi czasu <3
Później już spoko po powrocie do domu coś tam ogarnęłam i do jednej i drugiej babci złożyć życzenia i dać prezenty. I później z Moniką do Suchej ,zrobiłyśmy sobie rundkę po parku i na kebsa ,moje serce zostało złamane jak widziałam to jak je.
Po powrocie szybki ogar,oglądnęłam meczy i lulu.
Środa na lajcie raczej nic ciekawego się nie działo.
3/4 dnia spędziłam na nauce wosu i niemieckiego czego i tak się nie nauczyłam ^ ^
Czwartek ssie,tak bardzo hejtuje moją zjebaną klasę ,tak bardzo.
WOS ssie,kartkówka z niemieckiego ssie.
Myślałam że nie wytrzymam w tej szkole ani chwili dłużej.
Tyle zjebów na paru metrach kwadratowych.
Po powrocie zrobiłam sobie obiadek i do krawcowej po sukienkę, i jestem usy tasy bo podoba mi się i chyba przyzwoicie w niej wyglądam.
Później coś tam jeszcze popatrzyłam na angielski i na próbe,oczywiście musiałam się zdenerwować itd. Bo by nie było no ale cóż.
I wieczorkiem na zumbe <3
Wróciłam tak padnięta ze nawet nie pamiętam jak do łóżka trafiłam xD
Wczoraj myślałam że nie wysiedzę na tych dwóch biologiach już błagałam boga żeby te lekcje się skończyły.
Później nie wiele lepiej było, już chyba nie mogę uczęszczać do tej szkoły, tak bardzo mnie irytuje.
Na wf pierwszy raz od 3 lat byłam w drużynie która coś wygrała ,tyle szczęścia <3
Po szkole ogarnięcie, zakupy i kierunek Bystra,oglądnełyśmy sobie meczyk,posiedziałyśmy chwilę następnie wbił Artur z Karoliną zrobiliśmy melo i do domu.
http://ask.fm/xmasx PYTAC!
https://www.youtube.com/watch?v=lA19UPARZ2Q !!!!!!!! SŁUCHAĆ !!!!!!!
powiedz o co grasz, powiedz dokąd zmierzasz
powiedz co to strach i czy boisz się umierać
powiedz jaki plan, co zrobisz gdy nie wypali
powiedz gdzie twoje dzieci, gdzie twoje Ferrari
gram o zwycięstwo jak każdy prawdziwy facet
celebrując każdy wdech, inwestując czas w pracę
zmierzam za horyzont do złączenia ziemi z niebem
upadam, wstaję, niezmiennie idę przed siebie
nie boję się porażek, strach to stan równowagi
wsiadam, świat zapierdala jak Ferrari
jeszcze będzie czas - cannabis, whisky, ananasy
na razie żyję by grać, co tu gadać, takie czasy
ułożyłem plan A, plan B nie istnieje
przekroczyć limit, grać o radość dalej
być zawsze krok przed nimi, bo czas nigdy nie staje
nie mówię bracie, że nigdy się nie bałem
kiedy umrę, nawet nie zatrzymuj się nad moim ciałem
plan to upajać się każdą obecną chwilą
zawsze grałem żeby być numer jeden, a nie dwa
kształtowałem swój styl pierdolone dziesięć lat
dalej w tą stronę idę, pod prąd płynę odkąd
wysiłek okazał się tą jedyną możliwością
podobno strach ma wielkie oczy, nie wiem wiele o strachu
gdy przechodzi obok mnie, patrzy w ziemię jak lamus
nie mam zamiaru umierać, nie przestaję oddychać
nie boję się śmierci, bo nie boję się życia
nie przeliczam go na hajs, to nie w moim stylu
przyjdzie sam, bo mój plan to świadomy wybór
jednym słowem mam przy sobie plecak trotylu
wciąż żyje w związku z rapem - to konkubinat
bo choć nie łączy nas papier co dzień chce mnie wydymać
wiem czym jest strach, ale będę trzymał gębę na kłódkę
przez jakiś czas, a z wątpliwości obetrę was wkrótce