Czasami,
bardzo trudno jest coś określić.
Czasami,
bardzo chcemy, ale coś nas przewyższa.
Czasami ,
czujemy się na tyle silni by pokazać jak bardzo słabi jesteśmy.
Go.
A ja podejmę wyzwanie.
Chcę to opisać.
Chce udowodnić jak coś powierzchownie skomplikowanego, może w głębi duszy być dla nas banałem.
Banałem, którego po prostu za nic w świecie nie jesteśmy w stanie wypuścić na światło dzienne
tylko dlatego, że boimy się skutków jego urzeczywistnienia.
Tak właśnie jest w tej sytuacji.
A sprawa wygląda dość prosto,
choć wygodniej przecież jest nazywać ją
`nie do określenia` .
Zdefiniowanie jej, w którąkolwiek stronę mogło by doprowadzić do konsekwencji i oceny.
Nie chcemy być oceniani.
Krytyka to pewnego rodzaju lustro.
Pozwala uwieńczyć wszystko co sami o sobie myslimy, stwarzając bardziej obiektywny obraz Nas samych.
I zaczynamy błądzić tak daleko, że stajemy w miejscu.
Chcemy pójść w przyszłość, tracąc siebie gdzieś w przeszłości.
A strach przeradza się w pustę energię i chęć na zmiany,
jest pełny zapału, o tak.
Ale to wciąż tylko strach - ślepo prowadzący nas przez życie.
Największa wartość ludzka, zamknięta w pudełku zapałek.
wystarczy wysunąć i wyskoczyć, ale w pojedynkę ŚWIATA nie zwojujesz..
pees. boję się wojny.