photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 30 MARCA 2013

8rozdział:

Rano obudziłam się w ramionach Oskara pod jakimś namiotem. Nie wiedziałam jak to się stało. Byłam okryta jakimś kocem, miałam na sobie tylko bieliznę. Bolała mnie bardzo mocno głowa i nic nie mogłam sobie przypomnieć. Właśnie przebudził się Oskar. Uśmiechnął się do mnie, dał buziaczka w usta, a już miałam się spytać czy do czegoś doszło, ale on powiedział:

-Nie bój się do niczego nie doszło skarbie. Byłaś za mocno spita.

-Dzięki, a skoro Ty masz tak wspaniałą pamięć, to może powiesz mi co robimy pod namiotem?

-Kasia nie miała siły iść do domu w takim stanie, zresztą Ty też. Więc jakaś tam Wasza koleżanka wypożyczyła dla nas namiot i oto cała historia.

Przetarłam oczy i próbowałam coś sobie przypomnieć, ale kac nie dawał mi życia. Przytuliłam się do niego i marudziłam mu tylko, że mnie bardzo mocno głowa boli i nie dam rady iść , a on się tylko ze mnie śmiał. Fajne wsparcie od chłopaka- nie ma co. A więc ubrałam się w ciuchy, które leżały obok i wyszłam z namiotu. Pierwsze co to strasznie raziło mnie słońce. Obok naszego namiotu stał też i drugi, pomyślałam, że to pewnie Kasi. Miałam zamiar zrobić jej pobódkę, a więc weszłam do jej namiotu. Niestety nie była sama. Koło niej leżał jakiś koleś, ona się zbudziła i sama nie wiedziała kto to jest. Nie znałam jej od tej strony. Wyszłam z nią z namiotu i zapytałam:

-Serio nie wiesz kto to jest ?

-Pewnie to kolega. Nie pamiętam, mam ubranie na sobie więc do niczego nie doszło, a więc spokojnie. A Ty spałaś z Oskarem?

-No, ale też do niczego nie doszło... Głowę mi rozsadza musimy iść do domu..

-Mi też. No poczekaj tylko go obudzę, dowiem się kto to i idziemy.

Poszłam do Oskara. Leżał w namiocie i chyba zasypiał. Po cichu położyłam się na niego i zaczęłam go całować. Najpierw w policzek, a potem w usta. Zaczęliśmy się całować. Jego ręce delikatnie masowały moje plecy i zniżały się niżej. Delikatnie złapał jego dolną wargę w moje zęby i się uśmiechnęłam. I powiedziałam:

-Idziemy skarbie, a Ty do domciu jedziesz.

-Nie chcę Cię zostawiać. Muszę?

-Musisz. Wrócę za kilka dni. Tyle to chyba wytrzymasz.

Wyszłam z namiotu i razem z Oskarem go składaliśmy. Kiedy go złożyliśmy, pomogliśmy Kaśce i jej towarzyszowi. Byli nieźle zkacowani. Cała nasza trójka odprowadziła Oskara na przystanek autobusowy. No miał jeszcze z kilka minut do odjazdu. Przytulaliśmy się i całowaliśmy. Jak zawsze ktoś nam ten pocałunek przerwał, była to Kaśka, która powiedziała:

-Zakochańce dosyć tych czułości autobus nadjeżdża.

Uśmiechnęłam się do Oskara , bardzo mocno go przytuliłam i dałam buziaczka. Z trudem wsiadł do autobusu i odjechał. Pomachałam mu jeszcze i oddaliłam się z moimi podróżnymi. Dzień i wieczór był spokojny. Razem z Kasią siedziałyśmy w domu. Za 2 tygodnie miałam wracać. Oby ten czas szybko zleciał. No i tak jak myślałam. Te 2 tygodnie bardzo szybko minęły. Wyciszyłam się, a to jest najważniejsze.