photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 27 MARCA 2013

2rozdział:

-Tutaj komisarz policji Janusz Rej. Czy rozmawiam z panią Moniką Prętką?

-Przy telefonie, ale o co chodzi ?-zapytała moja mama

-Chodzi o pani męża Krzysztofa Prętkę. Był wypadek i aktualnie został przewieziony do szpitala.

-Ale jaki wypadek?-z trudem mama hamowała łzy

-W samochód osobowy, którym jechał pani mąż uderzyła ciężarówka. Przewieziono go do szpitala resztę informacji uzyska pani jak przyjedzie na komisariat.

-Ale jak on się czuje , w jakim jest stanie ?

-Wszystkiego pani dowie się na miejscu, za ile będzie pani u nas?

-Zaraz, tzn za kilkanaście minut.

I mama się rozłączyła. Ręcę jej się bardzo mocno trzęsły, bałam się o nią, bałam się o jej ciąże. Stres bardzo źle wpływał na dziecko. Nie wiedziała co zrobić z telefonem, nie wiedziała czy siadać czy płakać . Zresztą ja też się w tym wszystkim pogubiłam lecz starałam się opanować sytuacje. Mama spojrzała się na mnie i powiedziała:

-Ja pojadę i się wszystkiego dowiem, a Ty zostaniesz z Lujkiem.

-Nie mamo. Na pewno nie puszczę Cię w takim stanie samochodem.

-Ale córeczko...

-Nie! -przerwałam jej-nigdzie. Zadzwonię po wujka, usiadź i się uspokój. Pójdę po wodę i zaraz dzwonię. Daj mi chwilkę.

Mama się do mnie uśmiechnęła przez łzy, a ja poszłam do kuchni i szybko nalałam wodę w szklankę i jej podałam. Wujek od razu zgodził się by zawieść mamę na komisariat, a potem do szpitala. Postawnowiłam, że pojadę z nimi. Nie mogłam siedzieć w domu i myśleć co z moim tatą, jak to się stało , bo wykituje. Uszykowałam się z mamą i ją uspokajałam. Kilka minut po zawiadomieniu przyjechał po nas. Dawał nam bardzo dobry przykład, ukrywał zdenerwowanie czego nie mogłam powiedzieć o swojej mamie. Po drodze mama się trochę uspokoiła, bo wuja przemówił jej trochę , że nie potrzebnie się denerwuje i szkodzi dziecku, skoro wszystko będzie dobrze. Niestety mnie nie chciała słuchać , bo sama w sumie w to nie wierzyłam. Kiedy dotarliśmy na miejsce policjanci chcieli rozmawiać tylko z moją mamą , więc poczekałam z wujem przed salą. Chodziłam w tą i z powrotem, bo nie mogłam usiedzieć w jednym miejscu. Miałam ochotę wejść tam i się wszystkiego dowiedzieć, lecz byłam nieletnia. Po jakichś 30 minutach mama wyszła-płakała. Wiedziałam, że jest nie za dobrze. Podbiegłam do niej i się przytuliłam ona zrobiła to samo. Wykrztusiła z siebie tylko, że szybko musimy jechać do szpitala. Tak też zrobiliśmy. Po drodze nic nie mówiła. Powiedziała, że wszystko powie nam w domu, bo teraz nie jest w stanie, a chcę jak najszybciej zobaczyć tatę. Po 10 minutach już byliśmy w szpitalu. Od razu mama zapytała gdzie leży Krzysztof Prętka i poszliśmy poszukać doktora , który sprawuje nad nim opiekę. Powiedział nam , że z tatą nie jest najlepiej i, że prawdopodobnie będzie potrzebna operacja. Miał złamane rzebro, wstrząs mózgu i złamanie kości udowej co może spowodować nawet utrata nogi. Przebywał akurat na badaniu uda, gdzie miało się okazać czy operacja będzie konieczna. Niestety pielęgniarka podbiegła do doktora i oznajmiła, że operacja musi się odbyć, bo inaczej pacjęt się wykrwawi. Moją mamę to załamało. Wyjek pocieszał ją, że mogło to się skończyć inaczej, że mógł umrzeć lecz żyje i powinniśmy zachować spokój. Czekaliśmy, aż operacja się skończy. Po dwóch godzinach z sali operacyjnej wyszedł lekarz...