Czytając streszczenia lektur zaczynam żałować, że nie których nie przeczytałem w całości.

Wydają się całkiem fajne i przyjemne.

Modlę się tylko by nie było Chłopów, Jądra Ciemności ani nic z literatury wojennej i współczesnej bo naprawdę nie pojmuję tych dzieł. W sumie boję się tylko jutrzejszego polskiego, no i biologii, bo wiem, że muszę ją zdać jak najlepiej tylko potrafię! 

W domu i poza nim wszyscy doprowadzają mnie do szału. W sytuacji stresowej, a matura niewątpliwie taką jest, każdy nawet najdrobniejszy szczegół doprowadza mnie do białej gorączki. Ojciec jeszcze specjalnie mnie prowokuje bo jara go jak krzyczę na wszystkich, matka ma już dość, jedna siostra wyjechała i umywa ręce, całe szczęście ta druga jest w 100% w porządku. Jutro poranny współny odstres i poegzaminowe popołudnia też z nią.

Wracam do streszczeń.