Uwielbiałam wtorki , ponieważ miałam dwie grupy młodziutkich dziewczyn w wieku 16-18, oraz dwie kobiet 25-30 + zawsze dawały mi naprawdę dużo energii zajęcia z nimi , a po aerobiku i pilatesie miałam indywidualne zajęcia z jedną z moich przyjaciółek, która za pół roku bierze ślub i postanowiła do tego czasu dość dużo schudnąć. Oczywiście z góry założyłam , że po góra 3-4 zajęciach znudzi jej się to lub stwierdzi , że jestem za dużym tyranem i zrezygnuje , zdziwił mnie fakt, gdy kupiła za małą suknie ślubną o 2 rozmiary. Ślub miał się odbyć w grudniu , na którym miałam być świadkową, na co się zgodziłam z wielkim entuzjazmem. Przy okazji zajęć z nią , sama także ćwiczyłam, aby utrzymać swoje ciało w dobrej formie.
-To co gotowa na kolejny wycisk ? -spytałam z uśmiechem na twarzy , kiedy zauważyłam , że Marta właśnie weszła na siłownie.
-Błagam cie , tylko nie taki jak ostatnio , na drugi dzień nie mogłam się podnieść z łóżka.-żaliła się na mnie i skarciła mnie wzrokiem.
-Nie obwiniaj mnie , cały czas ci powtarzam , żebyś się dobrze rozgrzewała , a ty i tak robisz to na odwal się.
-Ok moja wina. Opowiadaj co tam u ciebie ? -zapytała kiedy weszłyśmy na bieżnie.
-Wiesz co no niezbyt dobrze , ale to nie jest miejsce żebyśmy o tym gadały.
-W takim razie zapraszam dzisiaj na drinka. -zaproponowała Marta.
-Ty jesteś akurat ostatnia dzisiaj , także wrócę do domu ogarnę się i możemy iść.
-Idealnie.
Nasz trening zleciał szybko jak zwykle , co zajęcia urozmaicałam plan Marty , aby rezultaty jej męczarni były szybsze.
Tak jak zaplanowałam po pracy pojechałam na zakupy , kupiłam dosłownie wszystko co tylko mogłam i moja lodówka zapełniła się w mgnieniu oka, oczywiście większość z zakupów stanowiły gotowe dania obiadowe. Wzięłam szybki prysznic pomalowałam się , ubrałam i byłam gotowa do wyjścia , akurat podjechała po mnie Marta taksówką. Była ona podekscytowana nowym klubem otwartym w naszym mieście. Postawiłyśmy na kręgle i dobrą zabawę w swoim gronie , jednak wiedziałam , że kiedy jej wszystko opowiem jej dobry humor się ulotni.
-To co jak zwykle zaczniemy od martini ? -zaproponowała.
-Wiesz , co jakoś nie najlepiej się dzisiaj czuje , także zrezygnuje z alkoholu. Colę poproszę. -powiedziałam z uśmiechem.
-Dziwne , dziwne , Sylwia odmawia alkoholu, może ty w ciąży jesteś ? -zażartowała nieświadomie , spuściłam głowę w dół. -Daj spokój przecież żartowałam. -szturchnęła mnie łokciem.
-Muszę ci coś powiedzieć. Chodź usiądziemy. -poprosiłam ją łagodnie. -Wczoraj byłam u ginekologa , wiesz rutynowa wizyta , sprawdzić czy wszystko jest ok. Zrobił mi USG okazało się że jestem w 4 tygodniu ciąży. -powiedziałam , Marta wyczytała z mojej miny iż wolę, aby mi nie przerywała, nakryła moją dłoń swoją . - Dzisiaj rano powiedziałam o tym Pawłowi, jednak nie zareagował tak jak bym chciała, nawrzeszczał na mnie , nawyzywał mnie i stwierdził ,że to nie jego dziecko i nie jego problem. Zaczął się pakować. Nie wytrzymałam uderzyłam go w twarz, w odwecie pchnął mnie w łazience, upadłam, wykrzyczał mi , że nie chce mnie dłużej znać , że mam go nie szukać i że jest dla mnie martwy tak jak ja dla niego . Dodał , że mam sobie sama radzić , ze swoim dzieckiem. -wyrzuciłam z siebie , nie wiedziałam kiedy łzy zaczęły płynąc mi po policzkach.
-Mój boże... -westchnęła Marta. -Nie płacz kochanie, wymyślimy coś , będę przy tobie. -powiedziała przysuwając się do mnie i przytulając mnie.
-Ja nie mogę tego zrozumieć , że po prawie roku bycia razem , on zostawia mnie przez to , wyzywa od najgorszych i tak dalej .
-Wiesz pewnie wystraszyła go wizja dziecka. Ochłonie i wróci. -próbowała mnie pocieszyć.
-Chciała bym w to wierzyć , ale przecież nawet ty w to nie wierzysz.
-Mówię ci to wszystko będzie miało jeszcze szczęśliwe zakończenie. Pomogę ci , damy sobie razem radę . Możesz na mnie liczyć , nie zostawię cię z tym samej. -po słowach Mart i tym jej błysku w oku , uwierzyłam jej ,w końcu znamy się od 15 lat , wiem jaka jest i nigdy mnie nie zawiodła.
-Powiedziałaś już ojcu ? -zapytała nagle.
-Nie , jeszcze nie. Umówię się z nim na weekend.
CIĄG DALSZY NASTĄPI...