Witajcie.
Dzisiaj chciałabym poruszyć temat motywacji. Żeby coś zacząć, nawet najdrobniejszą czynność, musimy wiedzieć dlaczego to robimy. Jeżeli chodzi o odchudzanie, sprawa jest prosta- chcemy być zgrabne i szczupłe, ale czy na pewno o to chodzi? Mam za sobą wiele diet, więc dlaczego jestem na następnej? Dlaczego nie mogłam schudnąć raz a porządnie, a potem sie już zdrowo odżywiać i utrzymać wagę? Straciłam wiarę w siebie, bodziec, który skłaniał mnie do utrzymania diety był zbyt słaby. Więc jak odpowiednio się zmotywować, żeby osiągnąć sukces?
Istnieją dwa typy motywacji: taka, którą potrzebujemy w napływie chwili i długotrwała. Długotrwała to taka, dzięki której decydujemy się na zmianę swojego trybu życia, przykład: mamy styczeń, odchudzamy się do czerwca, co nas motywuje? Plaża, morze, bikini, opalona skóra, krótkie spodenki i do tego właśnie dążymy. Krótkotrwała to taka, gdy w danym dniu nie chce nam się ćwiczyć i potrzebujemy jakiegoś nagłego impulsu. Mądrości niczym Paolo Coelho, ale tak jest. Jak nie należy się motywować? Kompletna bzdurą, gdy zabieramy się za odchudzanie jest odchudzanie się dla kogoś (np. chłopaka, koleżanki). Odchudzanie pod wpływem kogoś, bo ktoś nas obraża- pamiętajcie, że to tylko i wyłącznie jego problem, wy macie być sobą i jeżeli czujecie sie dobrze w swoim ciele, to po co się odchudzać na przekór komuś? Odchudzanie się, bo koleżanka się odchudza, widzimy efekty i też chcemy się pochwalić tymi efektami. Takie podejście nigdy nie było, nie jest i nie będzie dobre, przyniesie efekty tylko na chwilę, a później znowu wrócicie do miejsca startu i wiem z własnego doświadczenia, że tak będzie za każdym razem. Po co się męczyć? Motywacja siedzi w nas, jest w naszym umyśle, śpi niepozornie w naszej głowie i trzeba ją tylko obudzić. Jak to zrobić? Po prostu uwierzyć w siebie. Ja codziennie rano po przebudzeniu i porannej toalecie, staję przed lustrem twarzą w twarz i mówię "dzisiaj jestem na diecie", te słowa są tak motywujące, że zaraz idę i robię sobie śniadanie według diety. Nic mnie tak nie motywuje, żadne zdjęcia szczupłych, wysportowanych nastolatek jak świadomość, by być w porządku ze samą sobą. Skoro powiedziałaś sobie prosto w oczy, że dzisiaj się odchudzasz, to dotrzymaj sobie danego słowa. Błędem jest stanie przed lustrem i rozpaczanie nad swoim ciałem. Zamiast dobijać się "jaka ja jestem gruba, uda jak parówy, brzuch jak opona..." mów sobie "hej! pięknie wyglądasz, masz wspaniałe ciało i będziesz mieć lepsze", pomaga i naprawdę jest się w stanie uwierzyć w swoje piękno, nawet gdy się waży 100 kg. Prowadzenie bloga, to też jakieś zobowiązanie. Motywujące w tym przypadku jest to, że zawsze znajdzie się kilka osób, które w Ciebie uwierzą, pogratulują ciężkiej pracy i przyczyniają się do tego, by dalej zapisywać swoje zmagania. Jeżeli któraś z was ma jakiś problem, wątpi w siebie, to szybciutko klika w wiadomość prywatną, a ja postaram się każdej udzielić pomocy i odpowiednio zmotywować. Możecie na mnie liczyć, ponieważ jestem pewna siebie i wierzę nie tylko w swój sukces, ale i wasz :)))
Ciekawostką na koniec jest to, że chciałabym wyglądać jak Kim Kardashian, stąd jej zdjęcie. Nie jest gruba, ma krągłości, ale jest zgrabna. Wygląda kobieco, seksownie i według mnie jest definicja ideału, czego nie mogę powiedzieć o wychudzonej Mirandzie Kerr, ale to już kwestia gustu, co kto lubi.
Pozdrawiam i całuję!