CZ.IV
Właściwie to nie miałam ochoty na to ognisko, patrzeć jak Igor obściskuję się z jakimiś laskami..ale cóż Basia nie daje za wygraną i nie mam innego wyjścia. Patrząc jak moja przyjaciółka robi się na bóstwo postanowiłam zacząć się szykować. Założyłam obcisłe, czarne rurki i dłuższą białą bluzkę z krótkim rękawem, zrobiłam lekki makijaż, wyprostowałam włosy i byłam gotowa. O 18:00 spotkaliśmy się na dole z chłopakami i ruszyliśmy do altany. Grała muzyka, a ogień się już palił, na dachu były jasne światełka, które prowadziły przez most i tam ślad się urywał, wszystko to wyglądało cudnie. Przywitaliśmy się z resztą zaproszonych i nagle podszedł do nas Igor.
-O jednak jesteście-powiedział z uśmiechem i obejrzał mnie od stóp do głów.
-Tak jak powiedziałyśmy, my dotrzymujemy słowa-powiedziałam z ironią a on spojrzał się złośliwie, życzył nam dobrej zabawy i odszedł. Usłyszałam Toca Toca i zaczęłyśmy się wygłupiać z Baśka, podszedł do mnie Kuba i poprosił do tańca, szaleliśmy na parkiecie. Spojrzałam przypadkiem na Igora, który się nam bezczelnie przyglądał. Jaki on jest pewny siebie, ktoś powinien mu utrzeć nosa-pomyślałam. Wiedziałam jaki jest a ii tak cos mnie w nim kręciło.Muzyka ucichła i poszliśmy się napić czegoś mocniejszego..właściwie zamówiliśmy tequile, która dobrze nam się kojarzyła. Wypiliśmy i Kuba poszedł wyrywać jakąś pannę, Basia tańczyła z Piotrkiem,a ja sama zostałam przy barze.
-Panna złośliwa-ktoś krzyknął, odwróciłam się był to Igor
-oo pan pewny siebie-odgryzłam i odwróciłam się
-ej ej ej, nawet mnie nie znasz-powiedział oburzony i obrócił mnie znów w swoją stronę. Spojrzałam w jego piękne oczy i pomyślałam, że właściwie ma rację.
-więc co proponujesz?-zapytałam
-chodź-spojrzał na mnie i podał mi rękę, której oczywiście nie wzięłam i poszłam po prostu za nim. Szliśmy przez most gdzie były zawieszone śliczne światełka.
-dokąd idziemy?-Zapytałam
-dość że pyskata to jeszcze do tego ciekawska-powiedział na tyle głośno żebym uslyszala
-co powiedziałeś?!
-nic nic, chodź już-odpowiedział a ją już nie chciałam się z nim drażnić więc zostawiam to bez komentarza.
Dotarliśmy na miejsce, zobaczyłam przed sobą huśtawkę której były wszystkie kolory tęczy od światełek które działały. Obok rosły roze i inne kwiaty.
-i jak ci się podoba- wyrwał mnie z przemyśleń
-jest&cudownie-mowilam prawdę było jeszcze ładniej niż w altanie.
-cieszę się
-musisz tu często bywać że znasz takie miejsca
-tak..w sumie to jestem tu stałym gościem
-zawsze przyjeżdżasz sam?
-nie zawsze, ale zazwyczaj. Moi koledzy właściwie mają już dzieci więc nie ma za bardzo z kim wybrać się na taki wypad.
-dzieci?-zdziwiłam się
-tak, w wieku 28 lat to normalne.
On ma 28 lat?! Nie wyglądal, nigdy bym nie przypuszczala..i co teraz? Nie wiedziałam co mam robić czy zostać tam z nim czy uciekać gdzie pieprz rośnie ale postanowiłam wybrać to pierwsze. Zawsze z reszta lubiłam starszych..
- coś się stało?wystraszyłem cię? Myślałem że wiesz ile mam lat- tłumaczył się zazenowany
-nie nic się nie stało, właściwie to nie wyglądałes mi na 18latka- żartowałam i już atmosfera była inna, dobrze nam się rozmawiało i żartowało. Nagle zadzwonił mój telefon
*halo?
*hej majka gdzie ty chodzisz o tej godzinie?
*ej Kubuś nie.martw się nic mi nie jest, poszłam sie przejść i zaraz wrócę
* jak nie przyjdziesz za 15 minut to zacznę cię szukać
*ahaa, zaraz będę-zbyłam go i się rozlaczylam
-kochasz go?-to pytanie całkiem wybiło mnie z rytmu, jaki on ma tupet żeby pytać tak o to otwarcie
-to już moja sprawa
-odpowiedz-powiedział to tak że nie mogłam zrobić inaczej
-nie kocham go, to tylko mój przyjaciel
-ale on cię kocha-posmutnial
-nie powinno cię to interesować
Zbliżył się do mnie powoli i chyba chciał mnie pocałować, ale odwróciła szybko głowę. Nie wiem dlaczego to zrobiłam, taki odruch. nagle zrobiło mi się zimno,a on chyba to zauważył
-nie masz nic na ta cienka bluzkę?-zapytał zdenerwowany, nie wiedziałam o co robi tyle szumu.
-miałam w planach siedzenie przy ognisku-odgryzlam się. On zdjął swoją bluzę i zarzucił mi ją na ramiona.
-chodź zbieramy się bo jeszcze twój przyjaciel mnie zabije
-dość że narcyz to jeszcze chojrak-żartowałam oczywiście
-coś ty powiedziała?-rzucił że śmiechem i zaczął mnie gonić. Wpadł na mnie po chwili i oboje się wywrocilismy, on leżał na mnie.
-teraz już mi nie uciekniesz panno pyskata-powiedział i zbliżył się odrobinę
-może wcale nie chce?-zapytałam i nawet nie zauważyłam kiedy jego usta były przy moich. Całował bardzo delikatnie..jakby to był jego pierwszy a zarazem ostatni pocałunek.
-mhm, świetnie smakujesz-powiedział wpatrując się we mnie-a do tego jesteś taka piękna..
C.D.N
blog : klik.