Nie wiem ju co jest prawdą a co fikcją stworzoną pzez mój umysł.
Wiem jedno, potrzebuję Jej każdym centymetrem ciała i duszy.
I duszę się bez Niej jakby w powietrzu brakło tlenu..
I umieram nocami, i oszukuję się nieustannie
że wstanę, że już nie upadnę.
że tak będzie lepej i dla Niej i dla mnie.
Ale myślami krzyczę co raz głośniej.
Moje serce bije wolniej, co raz wolniej.
I ginę co wieczór z Jej imieniem na ustach
i budzę sie rano..
pusta
wewnątrz.